Napisać, że to, co wydarzyło się w pierwszej części meczu Czarnych z MRKS-em było zaskoczeniem dla obserwatorów i uczestników spotkania, w żadnym stopniu nie oddałoby faktycznych odczuć. Niepokonany lider, bezwzględnie dominujący nad resztą ligowej stawki, zawitał na teren drużyny ambitnej, walecznej i potrafiącej zwłaszcza u siebie sprawiać niespodzianki. Ale najistotniejszym czynnikiem miała okazać się piłkarska różnica, rzecz jasna na korzyść faworyta. Tymczasem...

Kibice co rusz przecierali oczy ze zdumienia, gdy jaworzanie punktowali przed przerwą bezradnych gości. Brylował w tym Adam Waliczek, który jak na głównego snajpera zespołu przystało w podbramkowych okazjach nie zawodził. W 24. minucie spożytkował centrę Daniela Lecha, w minucie 39. pomścił faul na Januszu Cyranie i mimo protestów przyjezdnych wyegzekwował podyktowany rzut karny, zaś na samym finiszu popisowej odsłony jaworzan skorzystał na pomyłce defensywy MRKS-u przy rzucie wolnym. Swoje do szokującego 4:0 na półmetku rywalizacji dołożył też Grzegorz Habdas, którego skuteczna główka z 13. minuty potyczki otworzyła kanonadę Czarnych. Z kornera we wspomnianej sytuacji dorzucił nieoceniony Waliczek.

Z trudno wytłumaczalnej niemocy piłkarze MRKS-u otrząsnęli się po powrocie na boisko. Wystarczyło 180. sekund, by retuszu wyniku dokonał Rafał Adamczyk. Szybko w szeregi podopiecznych Tomasza Duleby wkradła się nerwowość, co dla lidera było przysłowiową wodą na młyn. Zanim upłynęła godzina spotkania Czarni prowadzili, lecz już zaledwie 4:3. Krzysztof Chrapek i Mateusz Żyła bramkowymi łupami wyraźnie zaznaczyli, że z gry o zwycięstwo wcale czechowiczanie rezygnować nie zamierzają. Dopiero po tych razach miejscowi przebudzili się, rozbijając wiele kolejnych ataków czechowickiej drużyny. Spasowali dopiero w 89. minucie po uderzeniu Damiana Szczęsnego. Arbiter doliczył wówczas 5. minut do czasu regulaminowego, rozpędzony lider zagrał va-banque, a gospodarze... wyprowadzili zabójczą kontrę. Na listę strzelców wpisał się Michał Sztykiel, zapewniając Czarnym sensacyjne zwycięstwo po największym horrorze w obecnym sezonie „okręgówki”.