Zebrzydowiczanie zdobyli przewagę zwłaszcza już po upływie godziny rywalizacji, przełożyło się to też na konkretny efekt. Finalny kwadrans meczu to aż 3 ciosy ze strony gospodarzy. W 75. minucie piłka trafiła do Przemysława Palucha, który prostopadłym podaniem obsłużył Pawła Sękowskiego. Kolejny z rezerwowych tego dnia Krzysztof Skóraś zaliczył asystę w 85. minucie przy celnej główce Dariusza Potrząsaja. Szalę na korzyść Spójni ostatecznie przechylił w 88. minucie Grzegorz Kopiec, który ze stoickim spokojem zwieńczył popisowy rajd Sękowskiego prawą flanką.

Dla gości z Radziechów-Wieprza kwadrans ów był szokujący, bo nic nie zwiastowało tego, że z Zebrzydowic wyjadą bez łupów. W 10. minucie po dwójkowej akcji Remigiusza MrózkaMateuszem Janikiem wyszli na prowadzenie. A zanim zostali znokautowani sami mogli wynik podwyższyć. „Setki” Janika oraz Mrózka już w drugiej części meczu nie przyniosły oczekiwanego przez przyjezdnych efektu.

Porażka faworyta spotkania to zdaniem trenera GKS-u Seweryna Kośca przede wszystkim kwestia „mentalu”. – Głowy trochę przestały nam w końcówce pracować. Spójnia okazała się niestety ambitniejsza od nas. Mam przeczucie, że taki zimny prysznic się przyda, bo pokazuje, że każdy mecz jest inny i wymaga 100-procentowego podejścia – kwituje opiekun pokonanych.