Konkretnie taki stan rzeczy trwa od 28 kwietnia, gdy w Wiśle 5:2 miejscowy zespół pokonał LKS '99 Pruchna. Od tego czasu podopieczni Tomasza Wuwera rozegrali 7 meczów w lidze, z których 3 przegrali, zaś 4-krotnie punktami podzielili się z przeciwnikami. I właśnie wynik remisowy wiślanie zanotowali w niedzielnym spotkaniu domowym z Cukrownikiem. Poniekąd tylko można uznać go za satysfakcjonujący, wszak gospodarze „oczko” uzyskali dzięki bramce wyrównującej Roberta Lapczyka z 90. minuty gry. – Przeważaliśmy w całym meczu, mieliśmy tylko kwadrans słabszej postawy w pierwszej połowie. Na wygraną czekamy już długo, dlatego nieszczególnie kolejny remis nas zadowala – przyznaje szkoleniowiec piłkarzy z Wisły.

Wiślanie są aktualnie 11. siłą bielskiej „okręgówki” i może się okazać to „maksem” na sezon 2018/2019. – Jedziemy już na oparach. Przez cały sezon opieramy się o 12-13 zawodników i to w końcówce wychodzi. Ciężko wykrzesać coś więcej. Pozostały jeszcze 3 mecze, a później zasłużony wypoczynek – klaruje Wuwer.

O przełamanie serii bez zwycięstwa piłkarze WSS Wisła powalczą w najbliższą niedzielę na wyjeździe z rezerwami Rekordu. Kilka dni później do Wisły zawita Pasjonat Dankowice, a finiszem zmagań będzie konfrontacja z zamykającym tabelę LKS-em Kończyce Małe.