- Jest zadowolenie trenera po meczu, gdyż w końcu jesteśmy konkurencyjni dla IV-ligowców. Sam mecz jednak nie był wielkim widowiskiem - zaznacza trener LKS-u, Szymon Waligóra. 

 

Na defensywie skupiły się w pierwszej odsłonie spotkania obie drużyny, przez co kibice mogli narzekać na nudę. Takie już uroki sparingów i ćwiczonych w nich wariantów. Zespołem, który posiadał optyczną przewagę była Kalwiarianka, lecz prócz stałych fragmentów nie potrafiła ona znacząco zagrozić bramce LKS-u. Drużyna z Czańca natomiast stworzyła sobie jedną dobrą okazję. Minimalnie precyzji zabrakło testowanemu zawodnikowi, który otrzymał precyzyjne podanie za linię obrony. 

 

Znacznie więcej działo się po przerwie. Odważniej w ofensywie zaczął poczynać LKS, co zaowocowało próbami testowanego zawodnika i Patryka Świniańskiego. To jednak Kalwiarianka otworzyła wynik meczu, po błędzie bramkarza z Czańca. Odpowiedź beskidzkiego przedstawiciela IV ligi była jednak właściwa. W 85. minucie Andriy Apanchuk sfinalizował dwójkową akcję z Kacprem Kasperą.