
Seria przerwana połowicznie. Walka do końca popłaciła
Nie było łatwo wskazać faworyta potyczki Koszarawy Żywiec z LKS-em Pogórze. Gospodarze chcieli przełamać serię trzech porażek z rzędu, przyjezdni liczyli natomiast na kolejne punkty w swojej gablocie.
Wobec licznych kontuzji i zawieszeń za kartki Tomasz Fijak nie miał łatwego zadania ze "sklejeniem" składu na wczorajsze spotkanie. W premierowych 45. minutach to jednak Koszarawa była drużyną zdecydowanie lepszą. - Gospodarze przeważali i tak naprawdę mogli schodzić do szatni z dwubramkową zaliczką - obrazuje Łukasz Strach, trener zespołu z Pogórza.
Widowisko co prawda wyrównało się po zmianie stron, ale w 62. minucie żywczanie objęli prowadzenie za sprawą Michała Garncarczyka, który skutecznie dobijał głową zablokowane uderzenie Sebastiana Sadowskiego. Koszarawa starała się grać spokojnie i dowieźć zwycięstwo do końca, lecz w doliczonym czasie przyjezdni wyrównali. Centrę Sebastiana Juroszka z bocznego sektora boiska właściwie spożytkował Krystian Stach. Co istotne, w ostatniej akcji meczu LKS miał jeszcze jedną "setkę", jednak Jakub Gałuszka wygrał pojedynek sam na sam z atakującym Juroszkiem.
- Możemy po tym spotkaniu być zadowoleni, bo walczyliśmy do końca i udało się wyrównać. W ostatnich 10. minutach przeważaliśmy, co dało efekt w postaci jednego punktu - podsumował Stach.