- Z przebiegu meczu trzeba przyznać, że Wisła zasłużenie wygrała, bo wypracowała sobie znacznie więcej sytuacji bramkowych - powiedział nam po ostatnim gwizdku Krystian Papatanasiu, trener Błyskawicy, która nieoczekiwanie szybko objęła prowadzenie w spotkaniu. Po dograniu Rafała Dziadka Dominik Loska przymierzył tak, że Przemysław Szalbót bez bezradny. Wiślanie szybko jednak się otrząsnęli. W roli głównej ponownie wystąpił Loska, który tym razem... pokonał własnego bramkarza. Podopiecznych Tomasza Wuwera wynik nie satysfakcjonował, i w 37. minucie objęli prowadzenie. Dawid Mazurek wpierw wkręcił w ziemię trzech defensorów Błyskawicy, a następnie przymierzył po dalszym słupku. 

Dziesięć minut po wznowieniu gry po przerwie Wisła zdobyła trzeciego gola. Dośrodkowanie Bartłomieja Ruckiego dobrze spożytkował Mateusz Tomala. - Mieliśmy mnóstwo okazji w tym meczu, ale brakowało nam wykończenia. Grunt, że udało nam się sięgnąć po trzy punkty. W naszej sytuacji, to najważniejsze - zauważył Wuwer. W szeregach lidera bielskiej "okręgówki" na potęgę pudłował dzisiaj Szymon Płoszaj. Niecelnością "błysnęli" także Mateusz Kubica oraz Dariusz Rucki. Beniaminek z Drogomyśla grał do końca, co zostało mu wynagrodzone. W doliczony czasie Papatanasiu świetnie zagrał do Michała Pękali, który nie miał problemów z pokonaniem Szalbóta. 
 
Protokół meczowy poniżej.