Skromnie i... szczęśliwie?
Tylko jedną bramką zawodnicy Kuźni Ustroń i Wilamowiczanki Wilamowice uraczyli kibiców w sobotnie popołudnie. Sympatycy futbolu na trafienie rozstrzygające musieli czekać aż do 79. minuty.
Wspomniana 79. minuta przyniosła trafienie autorstwa Roberta Madzi, który na placu gry pojawił się w drugiej połowie. Jacek Juroszek ściągnął wówczas na siebie uwagę trzech obrońców i popisał się precyzyjnym podaniem, które koledze z zespołu otworzyło drogę do bramki. Goli w tym meczu mogło być zdecydowanie więcej. Przyjezdni na początku zagrali wysokim pressingiem, zaatakowali i w przeciągu kilkunastu minut stworzyli sobie strzeleckie okazje. Jakub Denys w 3. minucie trafił w poprzeczkę, chwilę później bramkę mógł zdobyć Dominik Natanek, ale defensywa Kuźni stanęła na wysokości zadania.
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słabsza, przede wszystkim premierowe 10. minut. Wówczas goście mieli okazje. Potem gra toczyła się głownie w środkowej strefie boiska. Po przerwie zagraliśmy lepiej. Cieszymy się ze zwycięstwa. Nasza gra nie była jednak najlepsza - ocenia Mateusz Żebrowski.
- Byliśmy bardzo blisko. Szczerze mówiąc, spodziewałem się więcej po grze Kuźni. Remis w tym meczu byłby wynikiem sprawiedliwym. Popełniliśmy jeden błąd i straciliśmy bramkę. Wcześniej zmarnowaliśmy kilka wybornych sytuacji. Zabrakło nam szczęścia i umiejętności. Remis, to byłoby mało, a nie mamy nawet punktu. Po raz kolejny nie potrafiliśmy postawić kropki nad "i". W obronie prezentujemy się przyzwoicie, brakuje nam skuteczności - wyraża swoja pomeczową opinię Łukasz Płonka.
Kuźnia Ustroń – Wilamowiczanka Wilamowice 1:0 (0:0) 1:0 R.Madzia (79')
Kuźnia: Oleksy – Podżorski, Zawada, (46' Brachaczek), Pala, D. Madzia, Janoszek (50′ R.Madzia), Juroszek, Krysta, Szymala (70' Tomala), Husar (75' Wasilewski), Kocot Trener: Żebrowski
Wilamowiczanka: S.Tlałka – Matusik, Wójcik, Bieszczad, Buczek, Rogala (72' Borutko), Łoś (72' Gala), Brańka (72' Tobiasz), Denys, Suski (85' R.Tlałka), Natanek Trener: Płonka