
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Skuteczność dopisała. Popis rezerwowego
Drugi mecz z rzędu jaworzanie zaaplikowali swoim rywalom 5 goli. Tym razem wyższość Czarnych uznać musiał ZET Tychy.
Mecz rozpoczął się nie po myśli jaworzan. W 13. minucie Rafał Ptak wyprowadził ZET na prowadzanie, gdy niepilnowany tylko "dołożył" nogę po dograniu z bocznego fragmentu boiska. Na odpowiedź Czarnych nie trzeba było długo czekać. Kwadrans później arbiter podyktował rzut karny za faul na Jakubie Pilchu, a z "wapna" nie pomylił się Damian Zdolski. Drużyna z Jaworzanie zamierzała jednak spocząć na laurach. W 36. minucie Rafał Greń nie dał szans golkiperowi z Tychów na skuteczną interwencję, lokując piłkę w siatce dobrym strzałem tuż przy słupku. – W prosty sposób straciliśmy szybko bramkę. Cieszę się jednak że zespół dobrze zareagował – przyznaje Krzysztof Dybczyński, trener Czarnych.
Kolejne trzy kwadranse zaczęły się od wybornej okazji Pilcha. Napastnik Czarnych z bliskiej odległości trafił jednak wprost w bramkarza. Szybko jednak Pilch się zrehabilitował, gdy w 73. minucie fetował trafienie po efektownej indywidualnej akcji. Zawodnicy z Tychów nie zamierzali dać za wygraną i w 80. minucie po raz kolejny pokonali bramkarza gospodarzy.
Wszelkie nadzieje tyszan rozwiał Jakub Sztykiel, który w końcówce meczu dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców, choć na boisku pojawił w 80. minucie. Zawodnik Czarnych wpierw wykończył podanie od Pilcha, a kilkanaście sekund później zrobił pożytek z dogrania Patryka Strzelczyka.
Kolejne trzy kwadranse zaczęły się od wybornej okazji Pilcha. Napastnik Czarnych z bliskiej odległości trafił jednak wprost w bramkarza. Szybko jednak Pilch się zrehabilitował, gdy w 73. minucie fetował trafienie po efektownej indywidualnej akcji. Zawodnicy z Tychów nie zamierzali dać za wygraną i w 80. minucie po raz kolejny pokonali bramkarza gospodarzy.
Wszelkie nadzieje tyszan rozwiał Jakub Sztykiel, który w końcówce meczu dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców, choć na boisku pojawił w 80. minucie. Zawodnik Czarnych wpierw wykończył podanie od Pilcha, a kilkanaście sekund później zrobił pożytek z dogrania Patryka Strzelczyka.