Zebrzydowiczanom o "skalp" w tym spotkaniu wcale nie było łatwo, choć trudny los zgotowali sobie tak naprawdę oni sami. W premierowej odsłonie gry Spójnia, mówią prozaicznie, nie wyszła z szatni, co też Olza wykorzystała wychodząc na prowadzenie po błędzie bramkarza z Zebrzydowic. – Pierwsze 20 minut w naszym wykonaniu były słabe. Popełnialiśmy proste błędy, aczkolwiek po straconej bramce nasza gra z minuty na minutę wyglądała lepiej. Ogólnie sparing oceniam na plus, lecz nie jest to jeszcze to, co chcielibyśmy prezentować na boisku – przyznaje Piotr Szwajlik, trener Spójni.

Druga połowa miała jednego bohatera. Podobnie jak w sparingu z Victorią Hażlach instynktem strzeleckim błysnął Tomasz Śleziona. Napastnik Spójni czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców, co sprawiło, iż Spójnia przechyliła szalę zwycięstwa w tym starciu na swoją korzyść.