
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Snajperzy? Z golem i "cegłą"
Wobec ostatniego zwycięstwa ligowego nastroje w Pruchnej przed meczem ze Spójnią dopisywały.
Gospodarze byli w czwartkowe popołudnie stroną aktywniejszą, stwarzając sobie więcej bramkowych szans. Na uwagę zasługują tu uderzenie Marcina Wysińskiego z rzutu wolnego w słupek, czy „setki” Przemysława Błażejowskiego i Szymona Kwiatkowskiego, gdy w końcowych 20. minutach przewaga podopiecznych Tomasza Wróbla wyraźnie wzrosła.
Głównym bohaterem potyczki – niestety negatywnym – okazał się jednak rozjemca Piotr Katana. W 80. minucie nie wskazał na „wapno” gdy ręką w obrębie „16” zatrzymane zostało dośrodkowanie Piotra Kowala. Apogeum nadeszło w minucie 90. Najpierw ewidentnie sfaulowany w okolicach 20. metra został Tomasz Śleziona, co nie wiedzieć czemu uwadze sędziego umknęło. Piłkarze z Pruchnej popędzili z kontrą, wywalczając sobie... rzut karny wobec przewinienia na Juanie Pablo Alvarezie Munerze. Następstwem owego była egzekucja Michała Chrysteczki, jak również „pyskówka”, za którą z boiska przedwcześnie odmaszerował do szatni Śleziona.
Tak to derbowa, przeciętna jakościowo konfrontacja, tocząca się bez większego ciężaru gatunkowego, zakończyła się w okolicznościach niepotrzebnie nerwowych. – Wygraliśmy zasłużenie, bo w drugiej części osiągnęliśmy przewagę, momentami nie wypuszczając gości z własnej połowy – ocenił szkoleniowiec LKS-u '99.
Głównym bohaterem potyczki – niestety negatywnym – okazał się jednak rozjemca Piotr Katana. W 80. minucie nie wskazał na „wapno” gdy ręką w obrębie „16” zatrzymane zostało dośrodkowanie Piotra Kowala. Apogeum nadeszło w minucie 90. Najpierw ewidentnie sfaulowany w okolicach 20. metra został Tomasz Śleziona, co nie wiedzieć czemu uwadze sędziego umknęło. Piłkarze z Pruchnej popędzili z kontrą, wywalczając sobie... rzut karny wobec przewinienia na Juanie Pablo Alvarezie Munerze. Następstwem owego była egzekucja Michała Chrysteczki, jak również „pyskówka”, za którą z boiska przedwcześnie odmaszerował do szatni Śleziona.
Tak to derbowa, przeciętna jakościowo konfrontacja, tocząca się bez większego ciężaru gatunkowego, zakończyła się w okolicznościach niepotrzebnie nerwowych. – Wygraliśmy zasłużenie, bo w drugiej części osiągnęliśmy przewagę, momentami nie wypuszczając gości z własnej połowy – ocenił szkoleniowiec LKS-u '99.