Beniaminek ligi okręgowej nie był w stanie skutecznie przeciwstawić się piłkarzom Gwarka, doznając cokolwiek zaskakującego pogromu. Główny powód finalnego stanu bramkowego 10:2 na rzecz zabrzan? – Z różnych względów wyszło tak, że przystąpiliśmy do meczu bardzo przetrzebieni kadrowo. Do dyspozycji miałem tylko 13 zawodników, co przy przeciwniku dobrze grającym w piłkę i posiadającym w składzie 22 piłkarzy zrobiło swoje – klaruje szkoleniowiec Wisły Paweł Szpilarewicz.

Strumienianie w miarę korzystnie zaprezentowali się tylko w początkowej części sparingu. Zdobyli wówczas gola, gdy Bartosz Wojtków wyrównał na 1:1. Jeszcze raz Wisła była skuteczna we wstępnej fazie drugiej połowy, w gronie strzelców „wylądował” Dariusz Indyk, ale Gwarek miał już wtedy aż 6 goli na koncie. – Dopóki mieliśmy siłę biegać i przesuwać się, to nie było totalnej dominacji rywala. Po przerwie młodzież robiła co chciała – komentuje trener ekipy ze Strumienia.