
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Specjaliści od remontad?
Ostatnim domowym występem dla ekipy z Bestwiny była wymagająca konfrontacja z Tempem Puńców.
W niej było niemal wszystko po co kibice w Bestwinie zjawili się, by mecz 33. kolejki obejrzeć. Od prowadzenia gospodarzy, przez ich niemoc, aż po... kolejne w tej rundzie odwrócenie losów potyczki...
Bestwinianie do pauzy częściej atakowali. Centymetrów do szczęścia zabrakło Krystianowi Patroniowi, strzał Krystiana Makowskiego odbił Bartłomiej Oleksy, także główka Artura Sawickiego mogła przynieść powodzenie. Co się jednak odwlecze... W 33. minucie wynik meczu uległ otwarciu. W polu karnym sfaulowany został Sawicki, a w roli egzekutora wystąpił Mateusz Droździk, choć Oleksy bliski był sparowania uderzenia. Ukontentowani prowadzeniem bestwinianie zupełnie zagapili się w 37. minucie. Po strzale Mateusza Wigezziego w słupek obrońca Michał Gacek usiłował wybić piłkę sprzed bramki, uczynił to lecz na tyle nieporadnie, że trafiony nią Marcin Gołąb pojawił się w meczowym protokole z iście kuriozalnym „samobójem”. Tempo poszło za przysłowiowym ciosem i w 45. minucie kontrę nieźle prezentujących się dziś gości i asystę Arkadiusza Szlajssa ze skrzydła sfinalizował Patryk Skakuj.
Identycznie, jak w niedawnym domowym spotkaniu z dankowickim Pasjonatem udziałem podopiecznych Sławomira Szymali stała się remontada w najczystszej postaci. W 49. minucie do wyrównania doprowadził Patroń, który strzałem lewą nogą z 18. metrów zmusił Oleksego do kapitulacji. Po godzinie rywalizacji futboliści LKS-u już mieli zaliczkę w zanadrzu. Nikt nie przerwał akcji miejscowych, na jej finiszu Mariusz Duś minął golkipera i dopełnił formalności. Jeszcze w końcowych minutach bestwiński zespół nie pozostawił wątpliwości w kwestii swej wyższości. Patronia uderzenie zostało sparowane, lecz dobitka Sawickiego ugrzęzła w „sieci”.
Bestwinianie do pauzy częściej atakowali. Centymetrów do szczęścia zabrakło Krystianowi Patroniowi, strzał Krystiana Makowskiego odbił Bartłomiej Oleksy, także główka Artura Sawickiego mogła przynieść powodzenie. Co się jednak odwlecze... W 33. minucie wynik meczu uległ otwarciu. W polu karnym sfaulowany został Sawicki, a w roli egzekutora wystąpił Mateusz Droździk, choć Oleksy bliski był sparowania uderzenia. Ukontentowani prowadzeniem bestwinianie zupełnie zagapili się w 37. minucie. Po strzale Mateusza Wigezziego w słupek obrońca Michał Gacek usiłował wybić piłkę sprzed bramki, uczynił to lecz na tyle nieporadnie, że trafiony nią Marcin Gołąb pojawił się w meczowym protokole z iście kuriozalnym „samobójem”. Tempo poszło za przysłowiowym ciosem i w 45. minucie kontrę nieźle prezentujących się dziś gości i asystę Arkadiusza Szlajssa ze skrzydła sfinalizował Patryk Skakuj.
Identycznie, jak w niedawnym domowym spotkaniu z dankowickim Pasjonatem udziałem podopiecznych Sławomira Szymali stała się remontada w najczystszej postaci. W 49. minucie do wyrównania doprowadził Patroń, który strzałem lewą nogą z 18. metrów zmusił Oleksego do kapitulacji. Po godzinie rywalizacji futboliści LKS-u już mieli zaliczkę w zanadrzu. Nikt nie przerwał akcji miejscowych, na jej finiszu Mariusz Duś minął golkipera i dopełnił formalności. Jeszcze w końcowych minutach bestwiński zespół nie pozostawił wątpliwości w kwestii swej wyższości. Patronia uderzenie zostało sparowane, lecz dobitka Sawickiego ugrzęzła w „sieci”.