- Jestem zadowolony z gry mojego zespołu, to było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. BKS wygrał jak najbardziej zasłużenie, choć rezultat mógłby być trochę mniejszy - zauważa trener Sokoła, Marcin Balon. - Siedziała w nas ta porażka z Drzewiarzem i chcieliśmy jak najszybciej wrócić do wygrywania. Toteż się udało - dodaje natomiast Kamil Sekuła, opiekun piłkarzy bialskiej Stali. 

 

Niespełna kwadrans potrzebowali zawodnicy z Białej, aby cieszyć się z prowadzenia. Autorem premierowego trafienia był Mykola Markov, który świetnie przejął piłkę po rzucie rożnym rywala, przeprowadził indywidualną szarżę i pokonał golkipera Sokoła. Było to jedyne trafienie, które padło w tej części meczu. Sokół w końcówce może nie stworzył sobie sytuacji 100-procentowej, ale kilka razy "postraszył" defensywę BKS-u po stałych fragmentach. 

 

W 49. minucie BKS prowadził już 2:0, a trafienie to podcięło "skrzydła" ambitnemu beniaminkowi. Jakub Pilch z bocznego fragmentu boisku znalazł Markova, który tylko dopełnił formalności. Przyjezdni wykorzystali fakt, że Sokół podupadł na morale. W 69. minucie młody Ukrainiec cieszył się z hat-tricka, gdy dobrym podaniem "obsłużył" go Dariusz Łoś. Na tym jednak Markov nie poprzestał. W 73. minucie ustalił on losy spotkania, którego był niewątpliwie bohaterem.