Na nudę kibice na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej nie mogli w piątkowy wieczór narzekać. Niesamowity mecz Podbeskidzia ze Śląskiem, mnóstwo dramaturgii, i remis... 3:3!

TSP_Gorale

Początek spotkania można ocenić jako spokojny. Pierwsze zagrożenie pod bramką rywala stworzyli „Górale”. Ciekawie rozegrany rzut wolny przez Macieja Iwańskiego na głowę Mikołaja Lebedyńskiego, ten futbolówkę zgrał Błażejowi Telichowskiemu, który jednak nieczysto uderzył z pierwszej piłki. W odwecie wrocławianie przeprowadzili kombinacyjną akcję, zakończoną niecelnym strzałem powracającego do wyjściowej jedenastki Sebastiana Mili. Kolejna próba Śląska była już skuteczna. Marco Paixao w 22. minucie dośrodkował na głowę Sylwestra Patejuka, a były zawodnik Podbeskidzia wystawił piłkę jak na „tacy” Daliborowi Stevanoviciowi, który z bliska nie dał Richardowi Zajacowi szans na skuteczną interwencje. Goście  z prowadzenia długo się nie cieszyli. Podbeskidzie odpowiedziało momentalnie. Świetną szarżą popisał się Piotr Malinowski, który będąc w polu karnym podał do Marka Sokołowskiego. Uderzenie kapitana zablokował ręką Dudu Paraiba i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". „Sokół” pewnym uderzeniem w okienko pokonał Mariana Kelemena. Bielszczanie remisem się nie zadowolili,  dążyli do objęcia prowadzenia. Wyborną okazję Malinowskiego, popularny „Malina” nie opanował futbolówki, przez co stracił możliwość na jej wykorzystanie, poprzedziły groźne uderzenia z dystansu Dariusza Pietrasiaka oraz Adu Kwame. Przy obu strzałach przytomnie interweniował Kelemen. Pierwszą odsłonę spotkania zakończyła bramka zdobyta przez… Śląsk. Wyborne dośrodkowanie Dudu, spadło wprost na głowę niepilnowanego w polu karnym Stevanovicia, który uderzając w długi róg ponownie wpisał się na listę strzelców.

Po zmianie stron pierwszą ofensywną sytuację wypracowali przyjezdni. Piłka po uderzeniu z rzutu wolnego sprzed „szesnastki” wylądowała jednak w rękawicach Zajaca. Chwilę później „Górale” odpowiedzieli. Dobrym uderzeniem popisał się Malinowski, ale piłka niestety nie leciała w światło bramki. W 58. minucie Leszek Ojrzyński desygnował na plac gry dwójkę nowych zawodników. W miejsce Dariusza Łatki na boisku pojawił się Fabian Pawela, z kolei Jan Blazek wszedł w miejsce Lebedyńskiego. Zmiany okazały się strzałem w „dziesiątkę”. Podbeskidzie „prawie” doprowadziło do wyrównania. Prawie, ponieważ po zamieszaniu w polu karnym Telichowski wpakował piłkę do siatki piętą, wcześniej zagrał jednak ręką, co nie umknęło uwadze arbitra. Jednakże, co się odwlecze to nie uciecze. Kilka minut później Blazek wykorzystał błąd Juana Calahorro i zdobył wyrównującą bramkę. Podbeskidzie poszło za ciosem i cieszyło się z prowadzenia. Po przewinieniu w polu bramkowym na Tomaszu Górkiewiczu rozjemca po raz drugi w dzisiejszym spotkaniu podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki ponownie podszedł Sokołowski, ponownie jedenastkę zamienił na gola. Mimo ambitnej postawy podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie utrzymali prowadzenia do końca spotkania. W 82. minucie miękkie dośrodkowanie Mili wykorzystał nie kto inny, jak Stevanović, który tym samym skompletował hat-tricka. W końcówce spotkania obie drużyny mogły zapewnić sobie trzy punkty. Po uderzeniu głową Flavio Paixao piłka niemal otarła się o słupek, a Malinowski nie trafił czysto w futbolówkę znajdując się kilka metrów od celu.

Podbeskidzie przed tygodniem z Ruchem w Chprzowie wielkiego meczu nie rozegrało, zainkasowało jednak trzy punkty. Dzisiaj "Górale" zainkasowali tylko punkt, ale zyskali coś znacznie ważniejszego. Swoją postawą, szczególnie w ostatnich dwóch kwadransach, w serca kibiców wlali nadzieję na lepsze jutro.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Śląsk Wrocław 3:3 (1:2) 0:1 Stevanović (21') 1:1 Sokołowski (23', z rzutu karnego) 1:2 Stevanović (43') 2:2 Blażek (64') 3:2 Sokołowski (66', z rzutu karnego) 3:3 Stevanović (82')

Podbeskidzie: Zajac – Górkiewicz, Pietrasiak, Telichowski, Adu Kwame – Sokołowski, Iwański, Łatka (59' Pawela), Sloboda, Malinowski (89' Chmiel) – Lebedyński (59' Blażek) Trener: Ojrzyński