Ekipa z Bestwiny udawała się na środowy mecz w roli wyraźnego faworyta, mając na względzie choćby to, że we wszystkich dotychczasowych wiosennych spotkaniach zgarniała komplet punktów. Goście nie byli w stanie jednak maksymalnie zmobilizować się na przeciwnika teoretycznie słabszego. – Obawiałem się tego. Spodziewałem się niestety, że koncentracji może brakować i tak też się stało. Nie było nas w pierwszej połowie, nie wyszliśmy z szatni – zauważa Sławomir Szymala, trener bestwinian, którzy do przerwy przegrywali 0:1, choć mogli znacznie wyżej przy licznych szansach LKS-u Studzienice.

Co ciekawe, w przerwie w szatni przyjezdnych bynajmniej nie było nerwowo. – Ostre słowa nie padły, bo zespół doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji. Inne nastawienie było widoczne od pierwszych minut po powrocie na boisko, a efektem były gole, których w ostatnim kwadransie się doczekaliśmy – dodaje Szymala.
 



Już jutro LKS Bestwina zmierzy się na własnym boisku w szlagierowej konfrontacji z Czarnymi Jaworze. Z racji rywalizacji obecnego lidera z wiceliderem grupy mistrzowskiej „okręgówki” bielsko-tyskiej należy zakładać, że gospodarzem tym razem skupieni będą „na maksa”. – Nie wierzę, że w odstępie kilku dni moglibyśmy ponownie przystąpić do ligowego spotkania nieskoncentrowani. Wyciągniemy wnioski i na mecz na szczycie będziemy gotowi – zapowiada trener LKS-u.