
Spójnia Zebrzydowice: Niby średniak, a jednak groźny
W Zebrzydowicach gra się ciężko – to zdaniem niczym mantrę dało się słyszeć jesienią z ust szkoleniowców rywali Spójni. Przypadek?
OKIEM REDAKCJI: – Jakkolwiek zebrzydowiczanie uchodzili od lat za drużynę lepiej radzącą sobie w warunkach domowych, tak minionej jesieni dysproporcja w meczach zaliczanych jako gospodarz w przyrównaniu do tych w delegacji była aż nadto zauważalna. 14 „oczek” zgarniętych u siebie, ledwie 4 na wyjazdach, a przy tym bilans goli 20:13 w opozycji do 8:18 na „obcych” murawach. Wymowne i być może nie wymagające bardziej rozbudowanego komentarza, ale spłycenie owej oceny wyłącznie do cyferek pełnej oceny jednakże nie daje. Spójnia z kilkoma rutyniarzami w składzie zrobiła swoje w rundzie, która za nami. Wygrała większość spotkań – nazwijmy to – obligatoryjnych, a przeciwnikom z „topu” niespecjalnie była w stanie się postawić. Lokata w środku stawki „okręgówki” wydaje się być adekwatna do prezentowanego poziomu, ale równocześnie jest w Zebrzydowicach potencjał na niewielki krok w przód. Odpowiedź uzyskamy wiosną, gdy Spójnia grać będzie najpewniej pod wodzą nowego szkoleniowca...
Część rozgrywek, która upłynęła podsumowujemy wraz z Piotrem Pastuszakiem, czołowym strzelcem zebrzydowickiej drużyny, awaryjnie zastępującym szkoleniowca Piotra Haudera po jego odejściu do III-ligowej Odry Wodzisław na finiszu jesieni.
OCZEKIWANIA A RZECZYWISTOŚĆ
– Odkąd pieczę nad drużyną przejął trener Hauder sporo zmieniło się na plus – czy to pod względem frekwencji, czy motywacji. Wyglądało to dobrze, ale oczekiwania mieliśmy jednak wyższe. Dużo punktów potraciliśmy w meczach, który wcale przegrać nie musieliśmy. Najbardziej żałujemy tego w Strumieniu, bo to spotkanie z gatunku tych, które wywołują dodatkową mobilizację. Trzeba pamiętać, że mamy swoją specyfikę kadrową i bywały problemy z zebraniem się na mecz. Nie mogliśmy więc przeciwstawić się skutecznie zespołom z czołówki naszej ligi.
ATUTY I MANKAMENTY
– Popełnialiśmy dużo prostych błędów indywidualnych w grze defensywnej i tyczy się to nie tylko obrońców, ale całej drużyny. Innym minusem był brak typowej „9”, przez co sporej ilości konstruowanych akcji nie byliśmy w stanie właściwie finalizować. „In plus” z perspektywy zawodnika oraz trenera w ostatnich meczach oceniam cały zespół, złożony w większości z piłkarzy, którym naprawdę się chce. Część jest już w takim wieku, w którym niektórzy wieszają buty na kołek, a u nas widać chęć ciężkiej pracy. Faktem jest jednak, że na dłuższą metę potrzebujemy dopływu młodości i zawodników wybieganych, którzy wspomogą tych z dużym bagażem doświadczeń ligowych.
ROZCZAROWANIA
– Wydawało mi się, że wicelider ligi będzie mocniejszy pod względem prowadzenia gry, utrzymywania się przy piłce. Ekipę z Radziechów oceniałem na równi z Tempem Puńców, ale różnica był jednak wyraźna. Pozytywnie wypadły jesienią zespoły Podhalanki Milówka i Górala Istebna, co w jakimś sensie można określić mianem niespodzianki. Ale największa w mojej opinii to lider, który przecież żadnego meczu nie przegrał i do tej ligi nie pasuje. Zresztą w poprzednich rozgrywkach bliski był awansu do IV ligi, teraz jest na najlepszej drodze, by zdobyć mistrzostwo.
JESIEŃ SPÓJNI ZEBRZYDOWICE W PIGUŁCE:
Punkty – 18 (5 zwycięstw, 3 remisy, 6 porażek)
Stosunek bramkowy – 28 strzelonych, 31 straconych
Bilans domowy – 4 zwycięstwa, 2 remisy, 1 porażka (bramki 20:13)
Bilans wyjazdowy – 1 zwycięstwo, 1 remis, 5 porażek (bramki 8:18)
Najwyższe zwycięstwo – wyjazdowe 5:1 z Muńcołem Ujsoły w 3. kolejce, domowe 5:1 z LKS Leśna w 10. kolejce
Najwyższa porażka – wyjazdowa 0:5 z Beskidem Skoczów w 9. kolejce
Najlepszy strzelec – Szymon Paluch, Piotr Pastuszak (po 5 goli)