Mecz nie powalił poziomem na kolana. W szeregach obu ekip było widać, że jest końcówka okresu przygotowawczego. Ciężkie nogi, zmęczenie - to dało we znaki szczególnie nam. Pozytyw po tym sparingu? Nie straciliśmy bramki z akcji. Przeciwnik nie doszedł do takiej klarownej okazji. Na pewno jestem zadowolony z naszej gry w obronie. Był to jednak taki mecz bez historii. Trochę już nie możemy się doczekać ligowego grania, choć początek rundy wiosenny będzie niełatwy – komentuje szkoleniowiec Wisły Strumień, Marcin Rabczak.

Co do boiskowych wydarzeń, spotkanie toczyło się w wyrównanym tempie. Zarówno Wisła, jak i zespół z Ruptawy cierpliwie konstruował ofensywne akcje, w których najczęściej brakowało przysłowiowej kropki nad i. Wydawało się, iż mecz zakończy się bezbramkowym remisem. W 89. minucie jednak miał miejsce punkt kulminacyjny. Arbiter podyktował dyskusyjny rzut karny po zagraniu ręką przez jednego z graczy ze Strumienia, który został zamieniony przez Granicę na gola dającego wygraną.