Reprezentant WSS Wisła w Wiśle skakał dziś nieźle i - co jest elementem ważnym - stabilnie. W obu punktowanych seriach osiągał bliźniaczą odległość 133 metrów. Z pozytywów to byłoby na tyle, bo rywale lądowali jednak dalej. Dość wspomnieć, że na zakończenie konkursu Piotr Żyła znalazł się na 22. miejscu i nie był nawet najlepszym z Polaków, wszak "oczko" wyżej sklasyfikowany został Kamil Stoch, choć jego próby były krótsze - na 127 m i 132,5 m. Dodatkowy zawód stanowi fakt, iż "Wewiór" w piątkowych eliminacjach zajął 7. lokatę, co zwiastowało wyczekiwany od początku sezonu zimowego atak na czołówkę.

W zawodach sobotnich w Engelbergu trzymaliśmy kciuki także za Pawła Wąska. Innemu z wiślan poszło... tak sobie. Uzyskane 120,5 m nie wystarczyło, by zdobyć przepustkę do finału zmagań, a miejsce 36. z całą pewnością nikogo w biało-czerwonej ekipie nie zadowala. Dodajmy, że 33. po skoku na 128 m był dziś Dawid Kubacki.

Na obiekcie HS-140 zachwycił Niemiec Pius Paschke (po 135 m), który odniósł premierowy triumf w Pucharze Świata, m.in. kosztem swojego rodaka Andreasa Wellingera. Lider na półmetku wypadł po fatalnym skoku zamykającym konkurs poza "10". Na podium stanęli więc Norweg Marius Lindvik i Austriak Stefan Kraft, niezmienny przodownik klasyfikacji generalnej.