Już pierwszych minutach spotkania gospodarze sprawdzili formę bramkarza BKS-u, Miłosza Miłkowskiego, który popisał się dobrą interwencją. Z czasem jednak "rozkręcali się" piłkarze bialskiej Stali. W 11. minucie Kamil Waleczek zdecydował się na strzał, lecz "na posterunku" był golkiper Ogrodnika, podobnie jak w przypadku próby Adama Kozielskiego. W 19. minucie bielszczanie jednak dopięli swego. Świetnym prostopadłym podaniem popisał się Kozielski, który znalazł Remigiusza Tańskiego, a ten równie dobrze "wymanewrował" bramkarza gospodarzy i ulokował do pustej bramki. 

 

 

Jak się okazało, było to jedyne trafienie w tej części meczu. To, że BKS nie stracił bramki przed przerwą jest tylko zasługą Miłkowskiego. Młody bramkarz Stali w dwóch sytuacjach wykazał się kunsztem bramkarskim. W końcu jednak i to nie wystarczyło... 

 

Trudno wytłumaczyć, co się dzieje z zespołem bialskiej Stali w drugiej połowy. Wygląda to tak, jakby za wszelką cenę chcieliby się trzymać prowadzenia 1:0. A to nie jest skuteczną metodą na wygranie spotkania, o czym przekonali się bielszczanie drugi mecz z rzędu. W 58. minucie Ogrodnik doprowadził do wyrównania za sprawą trafienia Tomasza Wilka po krótkim słupku. Chwilę później zupełnie niepotrzebną czerwoną kartkę ujrzał Michał Jura. To dodatkowo skomplikowało sprawę drużynie z Bielska-Białej. Ogrodnik przechylił szalę wygranej w 81. minucie.