Mecz z małymi wyjątkami pod naszą kontrolą. Pierwsze gole to efekt naszych dobrze przeprowadzonych ataków szybkich. W drugiej połowie nie chcieliśmy dać się zepchnąć do niskiej defensywy, więc przy każdej okazji chcieliśmy „dusić” rywala wysoką obroną. To bardzo dobrze zdało egzamin. Były małe niedociągnięcia, jak choćby stracona bramka, ale cały czas to my byliśmy bliżej podwyższenia, niż straty gola. Kolejny solidny, dobry, a przede wszystkim mądrze i dojrzale rozegrany przez nas mecz - przyznał na łamach klubowej strony Dariusz Rucki, szkoleniowiec rezerw Rekordu. 

 

Rezerwy Rekordu sprawiały wrażenie drużyny bardziej odważnej, która częściej operowała piłką i miała swój pomysł na to spotkanie. Plan bielszczan wypalił w 23. minucie. Ładną akcją Mateusza Tekieliego golem zakończył Daniel Iwanek. Dotychczasowy asystent sam wziął się za strzelanie chwilę później. A konkretniej w 31. minucie. Tekieli efektownie przymierzył lewą nogą, a dobrym dograniem wykazał się Szymon Młocek. 

 

Po zmianie stron zespół z Czańca uwierzył, że może zagrozić drużynie rezerw Rekordu i odmienić losy spotkania. W 62. minucie Kacper Kaspera przytomnie odnalazł się w chaosie pod bramką "dwójki" Rekordu i zdobył bramkę kontaktową. "Skrzydła" LKS-u zostały jednak szybko podcięte. W 68. minucie Marek Profic bezpośrednio przymierzył... z rzutu rożnego. Po raz trzeci w tym sezonie.