Sobotnie zawody w Klingenthal były dla biało-czerwonych względnie udane, choć nie oznacza to, że dokonał się jakiś spektakularny przełom w aktualnej dyspozycji. Piotr Żyła znakomicie skoczył w serii premierowej, lądując na punkcie oznaczającym 137 metrów. W finale tak dobrze nie było, a próba na 126 m nie pozwoliła wiślaninowi utrzymać lokaty w czołowej "10". Spadł na 11. miejsce, będąc najwyżej sklasyfikowanym dziś Polakiem. Ze zdobyczą do "generalki" zmagania ukończył jeszcze tylko Dawid Kubacki - 15. po skokach długości 131,5 m i 130 m.

W konkursie na obiekcie HS-140 wystartował także z beskidzkiego grona Paweł Wąsek. Reprezentant WSS Wisła w Wiśle nie zachwycił. 113,5 m nie dało awansu do decydującej fazy konkursu, a 41. miejsce stanowi spory zawód. Tuż za Wąskiem wylądował Andrzej Stękała, a 46. pozycja przypadła Maciejowi Kotowi. Manewr trenera Thomasa Thurnbichlera o roszadach w kadrze egzaminu tym samym na razie nie zdał, bo zastępcy dla Aleksandra Zniszczoła oraz Kamila Stocha niczym szczególnym nie zaimponowali.

W Klingenthal wydarzyła się dziś rzecz ważna, która nie miała nic wspólnego z biało-czerwonymi. Niepokonany dotąd Austriak Stefan Kraft (140 m i 144,5 m) znalazł w końcu pogromcę w osobie Niemca Karla Geigera (144 m i 146 m). Podium uzupełnił Japończyk Ryoyu Kobayashi (140,5 m i 143,5 m).