Jak to określił kiedyś nasz kierownik na łamach strony klubowej Czarnych: "koszmar z ulicy Bażantów". Ten powrócił i w dzisiejszym spotkaniu. Na temat LKS-u są różne opinie, ale ten rywal wyjątkowo nam nie leży. Straciliśmy w czterech meczach z tą ekipą aż 17 goli – mówi trener jaworzan, Krzysztof Dybczyński. 

 

Mecz idealnie rozpoczął się dla Czarnych, którzy już w 5. minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowanie Janusza Cyrana na krótkim słupku przytomnie głową zamknął Mateusz Wajdzik. W kolejnych fragmentach meczu nastąpiło "przebudzenie" gospodarzy. Na tyle, że zdołali dwukrotnie pokonać Michała Pająka. Wpierw po dośrodkowaniu, a później po zamieszaniu w jego polu karnym. Końcówka premierowej odsłony meczu należało jednak do jaworzan. W 35. minucie Szymon Pustelnik zamknął dogranie z rzutu rożnego, a tuż przed przerwą bramkę na 3:2 zdobył dla Czarnych Wajdzik. Napastnik drużyny z Jaworza dobił uderzenie Szymona Trybały. 

 

Po przerwie piłkarze LKS-u doprowadzili do wyrównania po strzale z bardzo ostrego kąta. Prawdziwa kulminacja wrażeń nastąpiła jednak w ostatnich minutach starcia. W 85. minucie Cyran wyprowadził Czarnych na prowadzenie i wydawało się, iż trzy punkty pojadą do Jaworza. Tak się niestety niestało. W 96. minucie Kamil Legut we własnym polu karnym w zamieszaniu przy stałym fragmencie faulował... bramkarza gospodarzy. Zawodnik LKS-u wykorzystał "11", dając swej ekipie punkt.