Z wielką determinacją do starcia z Koszarawą przystąpili gospodarze, którzy odnotowali "grube" wejście w mecz. Już po niespełna 2. minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 1:0. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najwyżej w polu karnym wyskoczył Cezary Ferfecki i głową skierował piłkę do siatki. - Przespaliśmy pierwszy kwadrans meczu. Graliśmy słabo, byliśmy ospali. Rywal w pełni zasłużenie wygrał ten mecz - przyznał po końcowym gwizdku Daniel Bąk, opiekun futbolistów z Żywca. 
 
Jeszcze w pierwszej połowie Beskid wypracował sobie 3 godne odnotowania sytuacje. Po ciekawie rozegranym rzucie rożnym Szymon Bezeg ostemplował aluminium, Krzysztof Surawski przegrał pojedynek z Jakubem Gałuszką, zaś uderzenie Michała Szczyrby zostało zablokowane w ostatnim momencie. Koszarawa postraszyła jedynie za sprawą Mariusza Kosibora, ale doświadczony snajper w dogodnej pozycji zbyt długo składał się do oddania strzału. Skoczowianie drugie trafienie odnotowali w minucie 60. Kamil Janik otrzymał prostopadłe podanie i z bliskiej odległości nie pomylił się. Następnie nieznacznie do szczęścia zabrakło Marcinowi Jaworzynowi. Mimo to Beskid wgrał dziś spotkanie na wagę złota. Już tylko kataklizm może odebrać mu tytuł mistrza Bielskiej Ligi Okręgowej...