Cóż z tego, że domowy mecz dankowiczanie zaczęli z animuszem, skoro za nic piłka do siatki JUW-e wpaść nie chciała. W 9. minucie Wojciech Sadlok podał do Dominika Kopcia, który z dystansu uderzył na tyle mocno, że golkiper gości futbolówkę „wypluł”. Czyhający na dobitkę Adrian Herok i owszem pozycję strzelecką miał, ale uderzenie poszybowało nad poprzeczką. Gdy już zakotłowało się w pobliżu bramki Pasjonata, efekt był zgoła odmienny. W 15. i 23. minucie Amadeusz Golik kapitulował – w pierwszym przypadku piłka po wślizgu, jaki wykonał Bartłomiej Gołąb przelobowała Adriana Szarego i dotarła do strzelca gola, zaś nieco później bramkarz miejscowych nie poradził sobie z rykoszetem. Odpowiedzią dankowickiej drużyny były uderzenia Marcina Wróbla obok celu i Jakuba Ogiegły z 12. metra wprost w bramkarza konkurenta – oba więc doskonale wpisały się w pechowy występ Pasjonata.

Rewanżowa odsłona w jej początkowym fragmencie potwierdziła, że w szeregach zespołu przegrywającego tli się nadzieja na odrobienie dystansu. W 47. minucie Sadlok przedarł się lewą flanką i podał do Ogiegły, który z bliska jednakże uderzył niecelnie. Za moment Sadlok z daleka huknął w kierunku „okienka” bramki JUW-e, ale na wysokości zadania stanął powtórnie golkiper. – Im dłużej mecz trwał, tym było nam trudniej przedostać się, bo rywal mocno skupił się na defensywie. Po naszej stronie zabrakło szczęścia, bo walką i zaangażowaniem się wykazywaliśmy. Być może wystrzelaliśmy się przed tygodniem? – komentuje trener gospodarzy Artur Bieroński.