
Szczęśliwa "13"
Walkę z liderującym stawce "okręgówki" GLKS Sferanet Wilkowice zapowiadał na naszych łamach trener beniaminka z Kobiernic Kamil Zoń. Jak słowa te miały się dziś do boiskowej rzeczywistości?
Skazywani na pożarcie miejscowi bez wątpienia podjęli rękawicę i zrobili wszystko, co mogli, aby faworytowi nastręczyć trudności. Ten jednak zademonstrował swoje niezaprzeczalne walory ofensywne oraz umiejętność wykorzystywania nadarzających się okazji – w tym przypadku głównie stałych fragmentów gry. W taki sposób w 27. minucie Jakub Krawczyk wynik otworzył, a piłkę zgrał mu głową Mateusz Kubica. W drugiej części wilkowiczanie perfekcyjnie egzekwowali z kolei rzuty karne – Dawid Kruczek pomścił przewinienia defensorów Soły względem Jakuba Caputy oraz Dominika Kępysa, w 65. i 83. minucie rozwiewając nadzieje beniaminka w kontekście potencjalnej niespodzianki. Trafienie ekipa z Wilkowic fetowało też z gry, gdy w 32. minucie po asyście Macieja Marca w same „widły” z okolic 16. metra wcelował Łukasz Szędzielarz. Wspomniani strzelcy wyręczyli dziś zarazem nominalnych egzekutorów w szeregach GLKS Sferanet.
Zwycięstwo numer 13. z rzędu w obecnym sezonie zagrożone było tylko wobec zrywu Soły na finiszu premierowej odsłony. W 40. minucie Oskar Kojder pokonał Richarda Zajac uderzeniem „z wapna”, na które sędzia wskazał po kontakcie Filipa Gawrysia z przeciwnikiem. Zanim nastąpiła przerwa kobierniczanie mogli zgoła nieoczekiwanie wyrównać. Pressing Bartłomieja Kobieli po dalekim wyjściu z bramki Zajaca przysporzył sytuacji Kojderowi, ale ten finalizacji dokonał niewłaściwie. Golem zapachniało także po zagraniu Mateusza Fiedora, przecinający podanie na 8. metrze Maciej Żurek posłał jednak futbolówkę obok słupka.
– Zostawiliśmy kawał serca dziś na boisku i żałujemy, że ambitnie walcząc i tak naprawdę dotrzymując kroku liderowi przegraliśmy zdecydowanie za wysoko – zaznacza Kamil Zoń, szkoleniowiec gospodarzy.