Szansa na historyczny finał Pucharu Polski dla żywieckiego Mitechu była w Łęcznej bardzo duża. Blisko było też szczęście...

Zasada Karolina Mitech 3 Mimo personalnych osłabień, w postaci braku Patrycji Wiśniewskiej, Patricii Hmirovej i bramkarki Aleksandry Komosy, żywczanki w optymistycznych nastrojach udały się do Łęcznej. Miały również co oczywiste apetyty na historyczny awans do decydującego etapu rozgrywek o Puchar Polski. I te zapędy potwierdził początek meczu, który należał właśnie do przyjezdnych. W 3. minucie dobrą okazję miała Katarzyna Wnuk, a gdy Mitech wznowił grę rzutem rożnym, w poprzeczkę bramki Górnika wcelowała Katarzyna Rozmus. Po tym ostrzeżeniu gospodynie zmieniły sposób gry na bardziej uważny w defensywie, toteż znacznie rzadziej podopieczne Beaty Kuty w pole karne rywalek przedostawały się. Do końca premierowej części jedną niezłą szansę miała jeszcze Rozmus, łęcznianki kilka razy próbowały z kolei sprawdzać czujność Kingi Szemik, która znakomitymi interwencjami potwierdzała swój kunszt.

Po najlepszym w wykonaniu gospodyń fragmencie potyczki, z obawami można było oczekiwać tego, co wydarzy się po przerwie. Gra jednak wyrównała się. Choć zawodniczki Górnika dążyły do zmiany wyniku, to wyborną była riposta żywieckiej drużyny. W 72. minucie Halina Półtorak znacznie przybliżyła Mitech do zgarnięcia finałowej przepustki na trudnym terenie. Sędzia potyczki doliczyła 120 sekund do regulaminowego czasu, ale mecz trwał łącznie o 4 (!) minuty dłużej. Miejscowe wstrzeliwały wówczas futbolówkę w pole karne Mitechu "na aferę" i... została przyznana im jedenastka, po starciu Anny Sznyrowskiej z Karoliną Wiśniewską, w którym de facto zawodniczka Górnika wpadła w defensorkę przyjezdnych. Wyrównanie wyniku strzałem z "wapna" równoznaczne było z koniecznością egzekwowania rzutów karnych...

Serię na wagę awansu do finału Pucharu Polski rozpoczęły piłkarki z Łęcznej, za każdym razem obejmując prowadzenie. Skutecznie odpowiadały na celne strzały przeciwniczek Patrycja Rżany, Karolina Zasada i Anna Żak. Feralną dla Mitechu okazała się seria numer cztery, kiedy intencje Aleksandry Noras wyczuła bramkarka Górnika. Po chwili łęcznianki wykorzystały z zimną krwią szósty tego dnia strzał z 11 metrów i w dramatycznych, dodajmy mocno krzywdzących dla Mitechu okolicznościach, awansowały do wielkiego finału.

Górnik Łęczna – TS Mitech Żywiec 1:1 (0:0), rzuty karne 5:3 0:1 Półtorak (72') 1:1 Żelazko (90+4')

Rzuty karne: Rżany (1:1), Zasada (2:2), Żak (3:3), Noras (obrona bramkarki)

TS Mitech: Szemik – Rżany, K.Wiśniewska, Zasada, Droździk, Wnuk (90' Noras), Koch, Suskova (67' Nieciąg), Żak, Półtorak (88' Chrzanowska), Rozmus (82' Zegan) Trener: Kuta