Z początku jednak goście zostali zaskoczeni. W 6. minucie piłkę w pobliże bramki Soły dośrodkował Kacper Brachaczek, nogę dołożył we właściwym miejscu Adam Brzyszkowski i zgoła niespodziewanie piłkarze z Pruchnej wyszli na prowadzenie. Gol stracony ekipę beniaminka wyraźnie podrażnił. W kolejnych minutach to ona przeważała i choć stwarzała bardzo klarowne okazje, jak te Damiana Salachny przy wyjściach w przewadze w kierunku bramki gospodarzy, piłka nijak poza linię bramkową pilnowaną przez Wojciecha Rzońcę wpaść nie chciała.

Również po przerwie rajczanie „świątynię” LKS-u '99 szturmowali z dużą intensywnością. Efekt tego odnieśli dopiero w ostatnim kwadransie. W 76. minucie Maciej Figura po dograniu Marcina Lacha, a niebawem mierzący z dystansu Daniel Lach „odczarowali” bramkę miejscowych. Przy stanie 2:1 dla Soły idealną okazję, by pokonać Wiesława Arasta miał Michał Chrysteczko, w odpowiedzi goście losy meczu rozstrzygnęli. Wracający za akcją Juan Pablo Alvarez Munera dopuścił się przewinienia na Salachnie w obrębie „16”, a zaordynowany rzut karny na trafienie zamienił... sam poszkodowany. Była wówczas 85. minuta gry i nic już nie mogło przeszkodzić wyżej notowanej w tabeli Sole w zgarnięciu pełnej puli punktów.

W niedzielne popołudnie wynik w Pruchnej odzwierciedlił zatem to, jak spotkanie w istocie przebiegało. – Ubywało nam sił w drugiej połowie, bo ciągle borykamy się z problemami kadrowymi. Wyrównujący gol nas podłamał, natomiast trzeba podkreślić, że przeciwnik wygrał w pełni zasłużenie – ocenił trener gospodarzy Tomasz Wróbel.