Awizowany jako jeden z najciekawszych meczów minionego weekendu rozkręcał się dość powoli. Szczególnie pierwsza odsłona spotkania nie przyniosła "fajerwerków". Optyczna przewaga nieznacznie stała po stronie Błyskawicy, lecz drogomyślanie nie potrafili przekuć tego na klarowne sytuacje strzeleckiej. Potyczka nabrała rumieńców dopiero po zmianie stron, gdy wynik w 60. minucie otworzył Bartosz Szołtys. BKS szukał bramki wyrównującej i konsekwencja bielszczan została wynagrodzona w końcowych minutach meczu. – Spotkanie z Błyskawicą stało na dobrym poziomie, choć rozkręcało się ono powoli. Z minuty na minutę było to jednak ciekawsze widowisko. Problemy kadrowe? Paradoksalnie można powiedzieć, że my ich nie mamy. Po raz kolejny pokazujemy, że kto by nie wyszedł na boisko to walczy jak lew, a rezerwowi są wartością dodatnią w tej drużynie. Mimo, że w meczu z Błyskawicą brakowało kilku kluczowych graczy jak: Kuba Pilch, Szymon Jastrzębski, Kornel Adamus, Kamil Krzak czy Tomek Gala, do tego ja i Janusz Bąk graliśmy z kontuzją to i tak pokazaliśmy się znowu z dobrej strony i przy odrobinie szczęścia mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. – powiedział po meczu zawodnik BKS-u, Adrian Szwarc. 

Wobec potknięcia drużyny z Drogomyśla jej strata do liderującego Beskidu wzrosła do 5. punktów. BKS plasuje się na najniższym stopniu podium, wyprzedzając zespół z Bestwiny o 6 "oczek". Najbliższym rywalem bielszczan będzie beniaminek z Rajczy. – W każdym meczu gramy o zwycięstwo i nie inaczej będzie w Rajczy. Jak już się przekonaliśmy, w tej lidze nie ma łatwych meczów. Znów trzeba będzie zostawić serducho i zdrowie, ale ta drużyna nie raz pokazała charakter ze "Stali " i wierzę, że przywieziemy 3 punkty do Bielska-Białej – deklaruje Szwarc.