Piłka nożna - Liga Okręgowa
Szymon Tomala: Jestem w szoku. To patologia, którą trzeba tępić
W trakcie meczu z Piastem Bieruń Nowy Szymon Tomala, schodząc do szatni, został pobity przez jednego z widzów spotkania. Zawodnik KS Bestwinka trafił do szpitala z licznymi obrażeniami, jak wielomiejscowe złamanie ściany zatoki szczękowej lewej, złamanie dna oczodołu, kości jarzmowej, łuku jarzmowego lewego oraz kości szczękowej. O sprawie zrobiło się głośno w całej Polsce. – Uważam, że to dobrze. To patologia, którą trzeba tępić – mówi poszkodowany piłkarz w naszej STREFIE WYWIADU.
SportoweBeskidy.pl: Przede wszystkim, jak zdrowie, jak się czujesz?
Szymon Tomala: Jest w miarę okej. Powoli wracam do sił. Nie wiem jeszcze, kiedy wrócę do gry w piłkę, ale raczej nie będzie to miało miejsca w tej rundzie, a na wiosnę przyszłego roku.
SportoweBeskidy.pl: Jak cała sytuacja z sobotniego meczu wyglądała z twojej perspektywy?
Sz.T.: Nie wiem, jak w ogóle mogło dojść do czegoś takiego. Cały czas jestem w szoku. To, co się wydarzyło nie jest codziennością. Otrzymałem w 92. minucie meczu z Piastem czerwoną kartkę za nieodpowiedzialne zachowanie. Schodząc do szatni grupka kibiców mnie wyzywała, ale jeden z nich szczególnie, który był bardzo agresywny. Splunąłem w jego stronę, nie w niego jak pisze w swoim oświadczeniu Piast, kilka metrów od niego. Zaczął mnie gonić i jak dobiegł do mnie uderzył prosto w twarz.
SportoweBeskidy.pl: Patrząc przez to, jakie poniosłeś obrażenia cios musiał być potężny…
Sz.T: O dziwo nie był to wcale jakiś "byk". Zwykły, młody człowiek. Po prostu dobrze uderzył.
SportoweBeskidy.pl: Klub z Bierunia Nowego napisał w swoim oświadczeniu: – Po ujrzeniu czerwonej kartki wychodząc ze stadionu, opluł, oraz obraził postronną osobę używając słów uznawanych powszechnie za obraźliwe – zgodzisz się z tym?
Sz.T.: To jest nieprawda. W ogóle to oświadczenie Piasta jest jednym wielkim kłamstwem. Jedyne co zrobiłem schodząc do szatni to tak jak już wspomniałem splunąłem w stronę tego człowieka - nawet nie odezwałem się ani słowem. Nie wiem, po co to robi Piast - może boi się konsekwencji?
SportoweBeskidy.pl: Dużo osób zadaje sobie pytanie, czy byli kibice na tym meczu, czy nie?
Sz.T.: Byli. Nie siedzieli oni na ławkach, ani na trybunach, ale za jedną z bramek, bliżej budynku klubowego. Trochę ich tam było: 20, może 30.
SportoweBeskidy.pl: Jakie będą dalsze losy tego wydarzenia? Sprawa trafiła na policję, lecz czy możesz zdradzić więcej szczegółów?
Sz.T.: Tak, sprawa trafiła na policję w Bieruniu. Złożyłem zeznania, ale nic więcej nie wiadomo na razie na ten temat. Też wcześniej nie miałem styczności z tą procedurą.
SportoweBeskidy.pl: W 92. minucie ujrzałeś czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie. Myślisz, że można było uniknąć tej afery, gdyby nie ta sytuacja?
Sz.T.: Pewnie tak. Cały mecz przebiegał w nerwowej atmosferze, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni, jeśli chodzi o mecze z Piastem. Już we wcześniejszej konfrontacji nie stronili od prowokacji, twardych starć, a my jesteśmy taką drużyną, która nie odpuszcza. Chcę również zaznaczyć, że czerwoną kartkę dostałem za odepchnięcie rywala, nie za uderzenie w twarz, co pojawia się w komunikacie Piasta.
SportoweBeskidy.pl: Sprawa “rozlała” się na całą Polskę. Uważasz, że to dobrze?
Sz.T.: Uważam, że to dobrze. To patologia, którą trzeba tępić. Nie może być tak, że zawodnik nie czuje się bezpieczny podczas spotkania i nie ma żadnych porządkowych, którzy by pomogli w tej sytuacji. Owszem, oni byli na meczu, ale tylko teoretycznie. W praktyce, gdyby jeden pan w odblaskowym znaczniku zszedłby ze mną do szatni, pewnie ta sytuacja by się nie wydarzyła.
SportoweBeskidy.pl: Co dalej - liczysz, że do sobotnich wydarzeń ustosunkuje się podokręg Tychy?
SportoweBeskidy.pl: Co dalej - liczysz, że do sobotnich wydarzeń ustosunkuje się podokręg Tychy?
Sz.T.: Nie wiem, jak to wygląda wedle przepisów, jednak jeśli mecz nie jest zabezpieczony i zostaje przerwany, to chyba walkower się nam należy. Nie jest to najważniejsze, ale tak uważam.