SportoweBeskidy.pl: Już latem, gdy LKS opuściło kilku ważnych zawodników, można było się spodziewać, że to nie będzie dla Was łatwa runda? 

Szymon Waligóra: Spodziewałem się, że będzie trudno, ale nie sądziłem, że będzie aż tak, jak wskazują na to wyniki. Szczególnie po odejściu Maćka Felscha podjęliśmy decyzję, że myślimy nie tylko o tym sezonie, ale o kolejnych latach funkcjonowania klubu. Chcemy mieć drużynę zbudowaną na przyszłe sezony, stąd postawiliśmy na swoją młodzież, na wychowanków. Czy zostaniemy w IV lidze, czy nie, klub sobie da radę. 

 

SportoweBeskidy.pl: Co było Waszą “piętą achillesową” w jesiennej kampanii? 

Sz.W.: Jeśli chodzi o początek sezonu, mieliśmy spore problemy z finalizacją w ofensywie. Było to spowodowane kontuzją Oli Apanchuka. Takiego zawodnika, o takich umiejętnościach, nie da się zastąpić i to też pokazały wyniki. Pod koniec rundy wypadł nam natomiast filar defensywy, Bartek Borak. Jeśli z każdej drużyny w IV lidze wyjąć dwóch kluczowych zawodników, to każdy miałby problemy i te też spotkały nas na przestrzeni ostatnich miesięcy. 

 

SportoweBeskidy.pl: Toczyliście jednak wyrównane boje z faworytami, jak Odrą Wodzisław czy Polonią Łaziska Górne, ale finalnie punktów nie udało się uzyskać w tych meczach...

Sz.W.: Tylko z rezerwami Podbeskidzia nie mieliśmy nic do powiedzenia, a wynik 0:6 odzwierciedla losy meczu. W reszcie przypadków o porażkach decydowały detale. Wychodził również brak doświadczenia, młodzież musi uczyć się na błędach. Szkoda wyżej przytoczonych meczów, ale również spotkania z rezerwami Rekordu, gdzie straciliśmy bramkę w ostatniej minucie lub starcia ze Spójnią, w którym w doliczonym czasie nie wykorzystaliśmy karnego. Pod koniec sezonu tych punktów może brakować. 

 

SportoweBeskidy.pl: Wspomniał trener, że bardzo mocno postawiliście w klubie na młodzież w ostatnim czasie. Ich rozwój był zauważalny? 

Sz.W.: Z pewnością tak. Maksymilian Bączek rozegrał całą rundę "od deski do deski". To nasz chłopak z rocznika 2006, którego ściągnęliśmy z Rekordu, gdzie chodził do szkoły. Już teraz są po niego zapytania z wyższych lig. Drugim takim zawodnikiem jest Dariusz Prus-Osowski. Czekaliśmy do października, gdy skończy 15 lat, i w ostatnich 5 meczach pojawiał się nawet w wyjściowej "11". 

 

To przykłady zawodników, którzy nie dostali minut na boisku za darmo, tylko dlatego, bo są naszymi wychowankami i stawiamy na młodych. Oni sobie po prostu wywalczyli ten skład swoimi umiejętnościami. Na razie wyniki nie są takie, jakbyśmy chcieli, ale za 5 miesięcy będziemy inną drużyną. 

 

SportoweBeskidy.pl: Jednocześnie należy zauważyć, że mieliście spore problemy kadrowe. Z konieczności sam musiałeś wskoczyć do składu. 

Sz.W.: Nie nazwałbym tego problemami kadrowymi. Raczej był to problem z jakością. Trudno jest nagle przeskoczyć z A-klasy do IV ligi. To jest proces. Mieliśmy także sporo kontuzji w ostatnim pół roku, dlatego musiałem pomóc swoją osobą na boisku. 

 

SportoweBeskidy.pl: Czy fakt, że stawiacie tak ambitnie na młodzież jest podyktowany czynnikami finansowymi? 

Sz.W.: Nasz klub jest stabilny finansowo. Na pewno stać nas na IV ligę, ale staramy się podchodzić racjonalnie do tego wszystkiego. Mamy zbyt doświadczonych działaczy, którzy wiedzą, że lepiej postawić na swojego zawodnika, niż płacić komuś, kto nie prezentuje umiejętności na tyle, ile wycenia. Dlatego też staramy się patrzeć długofalowo w przyszłość, a nie tylko myśleć o tym co jest tu i teraz.

 

SportoweBeskidy.pl: W nadchodzącym okienku transferowym czeka nas sporo zmian w Czańcu? 

Sz.W.: Będą 3-4 transfery. Chcemy poprawić rywalizację w drużynie. Szczególnie będziemy szukać bramkarza, bo pod koniec sezonu zostaliśmy tylko z Patrykiem Kierlinem. Z IV ligą się jeszcze nie pożegnaliśmy, chcemy powalczyć.

 

SportoweBeskidy.pl: Tego też LKS-owi życzymy, choć można wysnuć wniosek po naszej rozmowie, że na spadek również jesteście przygotowani... 

Sz.W.: Jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz. Taką obraliśmy filozofię, że nawet jeśli zmienimy ligę, bo tak nazywam V ligę po reorganizacji, to będziemy w stanie w przyszłym sezonie powalczyć o powrót do IV ligi. Ale spokojnie, jest jeszcze 15 meczów. Dużo może się jeszcze wydarzyć.