- Przegraliśmy ten mecz na pewno zasłużenie. Wydaje mi się, że graliśmy u drużyny, która wygra tę ligę. Zabrzmi to może niezbyt dobrze z ust trenera, ale porażka w Bełku była wkalkulowana - mówił zaraz po zakończeniu spotkania trener beniaminka ze Skoczowa Mirosław Szymura.
 
Trener docenił też zawodników Beskidu, choć przegrali oni 1:4. - Nie był to mecz, w którym byliśmy tylko tłem dla drużyny z Bełku. Oceniam go pozytywnie o tyle, że tanio skóry nie sprzedaliśmy. Był nawet taki moment, kiedy mogliśmy coś w tym meczu ugrać. Przyznam szczerze, że z początku to my mieliśmy więcej sytuacji - wyjaśnia szkoleniowiec.

Podobnie, jak w pierwszej połowie początek drugiej również był obiecujący. - Przez pierwsze 10-15 minut to my byliśmy stroną dyktującą warunki, dochodziliśmy do kilku dobrych sytuacji i mieliśmy parę rzutów rożnych, przez co kotłowało się pod bramką gospodarzy. Mogliśmy więc coś w tym meczu zdziałać - opowiada Szymura.
 

Ostatecznie goście ze Skoczowa uznali wyższość gospodarzy, a trener Szymura już przewidział... zwycięzcę IV-ligowych rozgrywek. - Graliśmy moim zdaniem na boisku najlepszej drużyny w IV lidze, z całym szacunkiem dla drużyny z Radziechów i innych, które są w czołówce. Drużyna z Bełku jest zespołem, który moim zdaniem wygra tę rywalizację - podsumowuje nasz rozmówca.