Dlaczego to Tempo uchodzi za głównego faworyta do mistrzostwa? – odpowiedź na tak postawione pytanie poznaliśmy podczas dzisiejszej rywalizacji w Puńcowie. Ta była całkowicie jednostronna, a gospodarze zademonstrowali formę iście piorunującą. – Zakładaliśmy wysoki pressing, odbieraliśmy piłki na połowie przeciwnika i co do przodu zagraliśmy, to kończyliśmy praktycznie bramkową zdobyczą – opisuje Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa, które w premierowym kwadransie „odjechało” zespołowi z Wisły na 4:0 przy rekordowo szybkim hat-tricku Rafała Adamka.

Rozdział punktów błyskawicznie stał się oczywisty, ale piłkarze z Puńcowa ani myśleli o stosowaniu taryfy ulgowej wobec rywala. Efekt? Gole sypiące się niczym z rogu obfitości – niemal wszystkie padające z akcji. Wyjątki to spożytkowane przez Arkadiusza Szlajssa dośrodkowanie Dawida Okraski z rzutu rożnego, „samobój” Bartłomieja Stracha po zagraniu Wiktora Kapturskiego i wreszcie strzał „z wapna” Adamka w następstwie faulu na Michale Tobiaszu. Strzelec wspomnianej bramki był z 5 trafieniami królem polowania, choć pochwały należą się całej dobrze zorganizowanej kapeli. – Uczulałem zespół na to, aby podejść do meczu z maksymalnym zaangażowaniem, pamiętając o falstarcie na inaugurację poprzednich rozgrywek (porażka 1:2 z Metalem Skałką Żabnica – przyp. red.). Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak zachować chłodne głowy – mówi trener puńcowian.
 


Goście nijak nie mogli poradzić sobie nie tylko z „nakręconym” przeciwnikiem, ale i wymagającym boiskiem, zwłaszcza po godzinie utrudniającym grę. Sytuacje na przestrzeni 90. minut wiślanie wypracowali sobie 3. Przy stanie 6:0 Zbigniew Huczała bronił uderzenia Gabriela BosiaSeweryna Tatary, zaś w drugiej połowie Dawid Mazurek przelobował bramkarza miejscowych, ale i „świątynię”.

– Przy sporych ubytkach kadrowych nie byliśmy w stanie zrealizować naszego planu, przegrywając co rusz pojedynki z zawodnikami Tempa – przyznaje Tomasz Wuwer, szkoleniowiec ekipy z Wisły. Wyjątkowo słabo dziś dysponowanej? A może to jednak puńcowianie byli tak silni? – W zasadzie to i jedno, i drugie. Wynik jest niestety okrutny – dodaje.