Ekipa z Brennej odniosła okazały triumf 4:1 nad Zrywem Bąków, dzięki któremu rywalom z Dębowca i Pogórza „odjechała” w tabeli po 24. kolejkach na 6 „oczek”. O ile więc nie zdarzy się nic niepomyślnego dla Beskidu, to uniknięcie degradacji, które jeszcze niedawno wcale tak pewne nie było, stanie się faktem. Przy wszystkich trudnościach natury organizacyjnej i kadrowej, z jakimi w Brennej borykano się zwłaszcza w okresie pomiędzy rundami, satysfakcja z zagwarantowania sobie komfortowej pozycji specjalnie nie dziwi. – Kończymy najtrudniejszy sezon od kiedy pracuję tutaj. Zrealizowaliśmy cel i to jest najważniejsze. Przecież zimą nie było wiadomo, czy w ogóle do rundy rewanżowej przystąpimy – komentuje Przemysław Meissner, który szkoleniowcem Beskidu jest nieprzerwanie od kilku sezonów. – Udało się przekonać kilku chłopaków z Brennej, że warto spróbować i wspólnie daliśmy radę. A takiej radości i entuzjazmu w szatni, jak po meczu ze Zrywem dawno nie widziałem – cieszy się Meissner.

Beskid może mimo wszystko odegrać ważną rolę na finiszu sezonu 2016/2017. W ostatniej kolejce ligowej, w niedzielę 18 czerwca, podejmie Morcinka Kaczyce. Dla a-klasowej „czerwonej latarni” może to być starcie kluczowe w kontekście utrzymania. Czy Strażak i LKS Pogórze odeprą atak ambitnej ekipy z Kaczyc? – Piłkarsko lepiej przedstawia się Morcinek, zwłaszcza gdy popatrzymy na aktualną formę. Gdybym miał wskazać jednego spadkowicza byłby to Strażak Dębowiec – ocenia opiekun futbolistów z Brennej, w ten weekend goszczących w Goleszowie.