Nie nazwałbym tego, że był to dla nas zimny prysznic. Mamy za sobą dobrą jednostkę, dobry sprawdzian i wiemy nad czym mamy pracować – powiedział po meczu trener Czarnych, Krzysztof Dybczyński.

Jaworzanie dobrze rozpoczęli konfrontację z IV-ligowym GKS-em. Wynik meczu otworzył Jakub Pilch, który wykorzystał dogranie z rzutu rożnego Kamila Leguta. Napastnik ekipy z Jaworza kilka chwil później mógł pokusić się o podwyższenie rezultatu, lecz w decydującym momencie za długo zwlekał z decyzją. 

Następnie do głosu zaczęli dochodzić radziechowanie. Ci w swoich ofensywnych próbach byli bardzo skuteczni. Do przerwy zdobyli oni 3 gole, wykorzystując błędy w rozegraniu Czarnych czy także sami kreowali ciekawe akcje, jak miało to miejsce przy pierwszym trafieniu.

Mecz po zmianie stron się wyrównał. Owszem, GKS zdobył gola na 4:1, aczkolwiek mimo tego jaworzanie wciąż próbowali realizować swoje założenia. Ostatecznie o wyniku zadecydowała bramka samobójcza, gdy jeden z zawodników "Fiodorów" niefortunnie posłał piłkę do własnej siatki po dograniu Szymona Trybały.