Zespół z Pietrzykowic to jedna z największych niespodzianek rundy jesiennej Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. Piłkarze Sebastiana Gruszfelda przez długi czas byli bezpośrednim rywalem dla lidera rozgrywek, kończąc ostatecznie jesienne zmagania na czwartej pozycji.

 

- Przed sezonem taki wynik bralibyśmy w ciemno. Pracowaliśmy jednak na taki wynik bardzo długo. Dwa lata temu, w sezonie "covidowym", byliśmy na pozycji spadkowej i utrzymaliśmy się, bo organ prowadzący zdecydował, że nikt nie spada. Teraz jesteśmy już w zupełnie innym miejscu - mówi nam Gruszfeld. 

 

 

- Tak na dobrą sprawę, gdybyśmy nie stracili punktów w meczach z drużynami z dołu tabeli, to bylibyśmy jeszcze wyżej w tabeli. Niemniej ten wynik trzeba szanować - podkreśla nasz rozmówca, który wiosną nie będzie mógł skorzystać z Łukasza Klisia. - Wrócą do nas natomiast w pełni sił Kacper MrowiecSebastian Midor. Zimą nie planujemy wzmocnień. Nie zamykamy się jednak dla nowych zawodników, gdyby któryś chciał do nas dołączyć. Najważniejsze, by nikt więcej nas nie opuścił - zakończył Gruszfeld.