Na jego tle wypadli cokolwiek pozytywnie, a głównym aktorem kontrolnego starcia był jeden z testowanych zawodników przez szkoleniowca Grzegorza Sodzawicznego. Przed przerwą wspomniany „no name” po dwakroć zaskakiwał bramkarza Gwiazdy, co było możliwe wobec uprzednich składnych akcji zespołowych ekipy z bielskiej „okręgówki”. Mniej polotu w grze Spójni było po pauzie, toteż gol padł w owym fragmencie sparingu jeden. Rzut karny w 85. minucie na pewne trafienie zamienił Szymon Miłek.

Jak przyznaje trener zebrzydowiczan, w trzecim już zimowym test-meczu jego podopieczni wypadli nad wyraz korzystnie. – Zagraliśmy „na zero w tyłach”, co do tej pory było naszym mankamentem – klaruje Sodzawiczny. – Od ubiegłej niedzieli trenowaliśmy aż do czwartku każdego dnia i sam jestem zdziwiony, że zespół po intensywnym okresie wypadł tak dobrze. Stąpamy jednak twardo po ziemi i absolutnie się nie „podpalamy” – dopowiada trener drużyny z Zebrzydowic.