W ostatni weekend sierpnia MRKS Czechowice-Dziedzice w bolesny sposób przegrał z Drzewiarzem Jasienica. Podopieczni Jarosława Kupisa zasłużenie prowadzili wówczas 2:0, lecz w ostatnich minutach dali sobie punkty wyszarpać. Dziś taka sytuacja miała miejsce w starciu z Unią Książenice. 
 
Czechowiczanie starcie z liderem IV ligi rozpoczęli bardzo udanie. W 2. minucie świetnie z rzutu wolnego przymierzył Mateusz Wrana i było 0:1. Po chwili w pole karne zacentrował Rafał Żurek, a Jakub Raszka umieścił piłkę w siatce po uprzednim "położeniu" bramkarza. - Mecz w naszym wykonaniu wyglądał naprawdę bardzo fajnie. Z takimi rywalami decydują jednak detale - opisuje Kupis. 
 
Unia straty zmniejszyła w 16. minucie. Wynik 1:2 otrzymywał się do 85. minuty. W tym czasie MRKS wypracował sobie kilka znakomitych okazji bramkowych. Nieskuteczni byli jednak Raszka, Żurek oraz Kamil Jonkisz, który trafił w poprzeczkę. Szczęście dopisało natomiast gospodarzom, którzy po dwóch trafieniach głową Arkadiusza Suchińskiego wywalczyli 3 punkty. 
 
- Nie mogę mieć pretensji do zespołu o styl. Rozegraliśmy naprawdę dobre zawody. Boli wynik, bo gole straciliśmy w ostatnich minutach, a wcześniej mieliśmy swoje sytuacje - podsumował szkoleniowiec beskidzkiego IV-ligowca.