Bielszczanie nie wyszli z "szatni" na mecz ze Stalą. W pierwszym kwadransie drużyna Podbeskidzia straciła dwie bramki, które finalnie zadecydowały o losach hitowej potyczki. – Nie ułożył się nam początek meczu. Najpierw straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, a później złe zachowanie z naszej strony w polu karnym i przegrywaliśmy już 2:0. [...] Przegraliśmy to spotkanie, na pewno nie jesteśmy zadowoleni, ale wiele dobrego w tym meczu zrobiliśmy - bo grając w Mielcu rzadko który zespół będzie stroną dominującą, wywierającą olbrzymią presję na Stali, a my takim zespołem tutaj byliśmy. Szkoda, że chociaż tego meczu nie zremisowaliśmy, dlatego też ten niedosyt czujemy – mówi opiekun Podbeskidzia, Krzysztof Brede. 

"Górale" w kolejnych minutach rzucili się do odrabiania strat. Gola kontaktowego w 42. minucie zdobył Łukasz Sierpina. Był to jednak jedyny akcent strzelecki Podbeskidzia w tym meczu. W końcówce spotkania czerwoną kartkę ujrzał Filip Modelski, co bardzo skomplikowało sytuację bielszczan. – Bardzo mnie cieszy to jak zareagował mój zespół w tym meczu, jak się podnieśliśmy i poszliśmy z taką ofensywą, która przerodziła się w trzy bardzo dobre sytuacje, można wręcz rzec, że stuprocentowe. W piłce najważniejsza jest skuteczność, mieliśmy świetne sytuacje Marko Roginicia, Karola Danielaka i Adriana Rakowskiego. Z tych sytuacji powinniśmy wcześniej już zdobyć trzy bramki. Nie zdobyliśmy ich i to jest konsekwencja końcowego wyniku. Drużyna bardzo ciężko pracowała od pierwszej do ostatniej minuty, ale nie ustrzegliśmy się tych błędów i przez to przegraliśmy mecz– przyznaje Brede.