Samym końcem sierpnia Radosław Maciejewski przejął schedę w Goleszowie po Grzegorzu Wisełce, który udał się na trenerską emeryturę. Plany były ambitne, o czym zresztą przedstawiciele klubu na naszych łamach komunikowali: – Zrobiliśmy dokładny rekonesans na rynku i także innych kandydatów braliśmy pod uwagę. Wierzymy, że pod wodzą nowego szkoleniowca osiągniemy cel utrzymania w lidze.

Rzeczywistość istotnie z oczekiwaniami jednak się rozminęła. W debiucie pod wodzą nowego trenera zespół z Goleszowa wysoko przegrał w Pruchnej. Następnie wprawdzie przełamał się i pokonał Wisłę Strumień na własnym boisku, ale już przeciwko rywalom z Puńcowa oraz Pogórza punktów LKS do swojego dorobku nie dopisywał. Właśnie po ostatniej porażce zapadła decyzja o rozstaniu po ledwie miesięcznym okresie pracy. – Podjęliśmy ją wspólnie. Podaliśmy sobie ręce i rozstaliśmy się w zgodzie, życząc sobie powodzenia na przyszłość – wyjaśnia nam Maciejewski.

W jakiejś mierze jednak wątek rychłego zakończenia współpracy ma swoje drugie dno, choć bynajmniej nie o żadnym sensacyjnym podłożu. – Ciężko jest nagle zmienić coś w trakcie miesiąca, gdy ma się do dyspozycji taki, a nie inny potencjał ludzki oraz możliwości dalszego rozwoju – zaznacza były już opiekun outsidera grupy A „okręgówki” skoczowsko-żywieckiej. W klubie tymczasem daje się słyszeć, że jego klimat ma pozostać niezmienny, a rewolucyjnych zmian tudzież wzmocnień personalnych z zewnątrz spodziewać się nie należy.

Do końca rundy jesiennej drużynę z Goleszowa poprowadzą... jej zawodnicy – konkretnie kapitan i najbardziej doświadczony piłkarz Daniel Sikora oraz pomagający mu Dawid Janoszek i Dawid Nikiel. Taki wariant stosowany był już jako przejściowy, gdy w Goleszowie rozmawiano o następcy trenera Wisełki.