Beskid Skoczów pokonał Cukrownika Chybie aż 7:1. To najlepiej wskazuje na odmienne nastroje szkoleniowców finalistów Pucharu Polski w skoczowskim podokręgu BOZPN.

Beskid Skoczow Gospodarze potyczki z łatwością uporali się z rywalem. Do przerwy prowadzili 2:0, po godzinie gry dystans wzrósł do czterech bramek. Ostatecznie chybianie aż siedmiokrotnie dawali się zaskakiwać, Cukrownik pokusił się o jedną odpowiedź. Jednostronny finał w Skoczowie skomentowali dla nas szkoleniowcy obu drużyn.

Marcin Michalik (szkoleniowiec Beskidu): Wygraliśmy wysoko i pewnie, ale nie popadamy w hurraoptymizm. Przyznam szczerze, że rywal nie wypadł dobrze. Z drugiej strony my prezentowaliśmy się całkiem nieźle. Mam świadomość tego, że prawdziwym sprawdzianem naszej dyspozycji będzie dopiero inauguracyjny mecz ligowy z Kuźnią Ustroń.

Andrzej Myśliwiec (szkoleniowiec Cukrownika): Wynik jest dla nas zatrważający. Niektóre sytuacje wołały o pomstę do nieba. W obronie nie możemy grać w ten sposób, bo rywale z łatwością dochodzili do okazji strzeleckich pod naszą bramką. Coś musimy z tym zrobić. Do obrony wróci na ligę Witek Wawrzyczek, liczę, że tydzień pracy i większy spokój w szeregach defensywnych spowoduje, iż wyniki będziemy osiągać znacznie lepsze.