To jasne – Smrek Ślemień jest rywalem od Skałki mocniejszym, co pokazuje choćby tabela „okręgówki”. Goście nie wznieśli się jednak na wyżyny i też nie postawili reprezentantowi żywieckiego podokręgu wysoko poprzeczki. – Biorę to, co się wydarzyło na siebie, bo jako trener nie znający do końca ligi zapłaciłem frycowe. Jechaliśmy po zwycięstwo, ale boisko przyniosło weryfikację tych zamierzeń – mówi Jakub Mrozik, który kończy z wolna pierwszy miesiąc pracy z piłkarzami Victorii.

Jak dodaje, spotkanie w Ślemieniu było też dobitnym przykładem, że atut własnego terenu na poziomie „okręgówki” ma często kluczowe znaczenie. – Na boisku w Ślemieniu zdecydowanie łatwiej grało się gospodarzom, którzy okazali się niewygodnym przeciwnikiem. Kontrolowali środek pola, co było najważniejsze, a poza tym dobrze bronili dostępu do własnego pola karnego – opowiada trener ekipy z Hażlacha, dostrzegając także pozytywy mimo przegranej 1:4. – Lepiej wypadliśmy pod względem wytrzymałościowym, aniżeli w poprzednich meczach. Było również w naszej grze zaangażowanie i do tego trudno mieć zastrzeżenia – zauważa Mrozik.