Zagraliśmy bardzo fajny mecz, choć nie powiem, że mierzyliśmy się ze słabym rywalem, jak może na to wskazywać końcowy wynik. Cukrownik napsuł nam dość dużo krwi, zagrał wysoko i agresywnie. Chybianie pokazali, że potrafią dobrze operować piłką, a to jest rzadkie w tej lidze jeśli chodzi o drużyny z dolnej części tabeli – przyznał po meczu trener Błyskawicy Krystian Papatanasiu. 

Zanim kibice zdążyli usadowić się na swoich miejscach na stadionie, Błyskawica już prowadziła 2:0. Wpierw w 5. minucie Krzysztof Koczur po oskrzydlającej akcji (!) dograł idealnie do Marcina Jasińskiego, który z bliskiej odległości pokonał bramkarza Cukrownika. 4 minuty później, celnym strzałem z woleja, na listę strzelców wpisał się Mateusz Bawoł.

Przewaga, jaką uzyskali drogomyślanie na wstępie meczu, nie spowodowała uśpienia w szeregach tej ekipy. W 17. minucie Koczur głową zamknął podanie od Mariusza Saltariusa, który następnie sam wziął się za strzelanie. Do przerwy rezultat ustalił ładnym uderzeniem Łukasz Góraczewski.

Druga część meczu nie miała już tak jednostronnego przebiegu. Owszem, w 56. minucie po raz kolejny do siatki rywala trafił Góraczewski, lecz chybianie wcale nie zamierzali przegrać bez honoru. W 70. minucie Damian Hojka wpadł w pole karne Błyskawicy po akcji z lewej strony i skutecznym strzałem pokonał Bartłomieja Oleksego. Ostatni akcent strzelecki należał jednak do Błyskawicy. W 79. minucie z podania Dawida Lecha pożytek zrobił Jasiński.