Gospodarze ruszyli do ataku już od pierwszego gwizdka sędziego. W 3. minucie Daniel Iwanek sprawdził dyspozycję Adriana Odyjewskiego, który poradził sobie także z dobitką Sebastiana Pępka. W 13. minucie skuteczną interwencją popisał się Łukasz Byrtek, kiedy to skutecznie interweniował po strzale Dominika Połapa. Bramkarz Orła błysnął także 7. minut później broniąc w sytuacji sam na sam próbę Doriana Orlińskiego, a strzał Kacpra Żelazowskiego z linii bramkowej wybili defensorzy gospodarzy. Po pół godzinie gry „rezerwiści” objęli prowadzenie po strzale Orlińskiego, który pokonał Ł. Byrtka płaskim strzałem z 16. metrów.
 


W drugiej połowie, podobnie jak w pierwszych 45. minutach, obie drużyny toczyły wyrównany pojedynek. Prowadzenie po kwadransie od jej rozpoczęcia podwyższyli goście. Po akcji w bocznej strefie boiska w pole karne Orła dośrodkował Konrad Rabiej, a piłka trafiła do Żelazowskiego, który strzałem głową pokonał Ł. Byrtka. Wtedy obraz spotkania zmienił się diametralnie. Gospodarze ruszyli do ataków i prowadzili grę na połowie przyjezdnych, którzy ustawili się bardzo nisko, zawężali grę i angażowali do zadań defensywnych wszystkich zawodników. Orzeł najlepszą sytuację stworzył w 78. minucie gry, ale zarówno strzał Roberta Mrózka, jak i Tomasza Janika zatrzymał Odyjewski. Zawodnicy gospodarzy nie znaleźli sposobu na świetnie dysponowanego bramkarza gości już do końca spotkania. Tym samym świetna passa tyskiego zespołu na boisku w Łękawicy została przedłużona.

- Do momentu straty drugiej bramki gra była bardzo wyrównana, sytuacje stwarzały sobie oba zespoły. Szkoda, że nie udało nam się wykorzystać stworzonych okazji. Duża w tym zasługa bramkarza GKS-u, który bronił bardzo dobrze - ocenił spotkanie Marcin Studencki, który pełnił rolę szkoleniowca Orła podczas wspomnianego meczu.