„Im to przydałby się obóz pracy, a nie Ekstraklasa”, „Rzygać mi się chcę jak na nich patrzę”, „Najemnicy nie ludzie”, „Ku**a niech sobie grób lepiej wykopie”, „Nie płacić im z dwa miesiące to zaczną grać”, „Kopnijcie im w d**e niech ich już tutaj nie widzę”. (Zachowano oryginalną pisownię)...

Ot to i w całej okazałości obraz cudownych kibiców wspierających swój klub na dobre i na złe. Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy przeglądnąć posty na mediach społecznościowych, albo komentarze w popularnych sportowych serwisach. Można też zapytać zawodników, jakie piękne laurki dostawali w prywatnych wiadomościach. Szczerze? Nawet nie chce mi się tego komentować. Czekam teraz na głosy, jak to już nic złego nie można powiedzieć, że chciałbym tylko pochwał. Człowieku, konstruktywna krytyka jest częścią rywalizacji, która powinna motywować sportowca i ona jest nie tylko okej, ona jest bardzo potrzebna. Ale jak ktoś pomyli odwagę z odważnikiem, to zamiast krytykować staje się zwyczajnym hejterem - tym groźniejszym, im większe przejawia poczucie anonimowości w sieci.

 



Tak, to prawda, ten sezon nam nie wyszedł. Nie udało się zrealizować celu, przegraliśmy walkę o utrzymanie. Niektórzy okazali się zbyt słabi na grę w wyższej lidze. Ale czy ktoś z piszących powyższe komentarze pomyślał, że dla tych chłopaków, zawodników, trenerów, prezesa, pracowników też jest to porażka? Niekiedy największa w sportowej karierze. Jeżeli jeszcze kogoś nie przekonuje taka argumentacja to pomyślcie - przecież to są Ci sami zawodnicy, których jeszcze rok temu wpisalibyśmy do galerii sław Podbeskidzia. Ba! Niektórzy i tak mają tam swoje miejsce. To oni wywalczyli dla nas kibiców, drugi najpiękniejszy moment w historii tego klubu i miasta (bo mimo wszystko uważam, że pierwszy awans zawsze pozostanie niedościgniony). To dzięki nim to wszystko. A dziś? Nie zasłużyli sobie nawet na normalne pożegnanie?

Wybaczcie, dla mnie osobiście jest to niepojęte. Zostałem wychowany w etosie kibica, który wierność stawia ponad wynikami sportowymi i nie znaczy to, że nie jest obiektywny, tylko obok rzetelności, konstruktywnej krytyki potrafi postawić ludzi i klub, którego w tej czy innej lidze jest i nie oszukujmy się nadal będzie kibicem.

Zatem chciałbym teraz biblijnie, zło dobrem zwyciężyć i choć zostanę zaraz oskarżony o lizusostwo, powiedzieć. Drogi Prezesie, pracownicy klubu, sztabie szkoleniowy zarówno trenera Brede, jak i trenera Kasperczyka, ale nade wszystko zawodnicy Podbeskidzia - DZIĘKUJĘ! Najpierw za awans do Ekstraklasy, za to, że nasz klub i miasto wprowadziliście na nowo do elity. Dziękuję za każdy uśmiech, radość, bramkę, piękną akcję i obronę. Dziękuję za te chwile uniesień już w Ekstraklasie, nawet jeżeli było ich bardzo niewiele. Dziękuję za to, że dzięki Wam, przez rok byliśmy wśród najlepszych drużyn w naszym kraju.

Spadek to egzamin z pokory - jak go zdamy? Zależy od nas. Trochę empatii. Już niedługo, mam nadzieję, że wszyscy razem na stadionie ponownie zaśpiewamy: Jak za brata brat, my trzymamy się, tylko TSP.

Marcin Stopka