
Tylko najważniejszego zabrakło
Wymagający wyjazd na konfrontacje z „dwójką” Piasta Gliwice przyniósł rezerwom Podbeskidzia sukces połowiczny.
Niekoniecznie jednak z rozstrzygnięcia remisowego bielszczanie cieszyli się tuż po meczu, który był z gatunku tych „do wygrania”. – Na bazie sytuacji, które sobie potrafiliśmy stworzyć, mogliśmy spokojnie wyjechać ze zwycięstwem. Stąd niedosyt, choć to punkt z mocnym rywalem na jego boisku – klaruje Tomasz Górkiewicz, szkoleniowiec IV-ligowca z Bielska-Białej.
Goście atakowali wytrwale już w pierwszej połowie. Strzał Grzegorza Janusza został przed defensorów ekipy z Gliwic wybity sprzed linii bramkowej. Nad poprzeczką uderzali będąc w polu karnym Mateusz Ziółkowski i Michał Stempniewicz. Nieznacznie obok słupka po szarży ze skrzydła piłkę posłał z kolei Maksymilian Biskup. Zawodnicy rezerw Piasta najlepszą okazję mieli w 39. minucie, ale podanie wzdłuż „świątyni” nie znalazło żadnego adresata w postaci któregokolwiek z miejscowych.
Obraz gry znacząco nie uległ odmianie po przerwie. Gliwiczanie nie popełniali błędów w defensywie, które byłyby dla nich kosztowne. Po kolejnej akcji Biskupa uderzał ponownie Janusz, ale futbolówka do celu nie dotarła. Po stałym fragmencie Filipa Iwańskiego, wspomniany napastnik Podbeskidzia II podjął jeszcze inną próbę – powtórnie ze skuteczną interwencją obrońców przeciwnika. Na sam koniec Klaudiusz Jurek mógł przechylić szalę na korzyść bielskiej „dwójki”, lecz i jemu nie było dane owego dokonać.