
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Tym razem spokojnie, bez nerwówki
W ostatnich tygodniach Czarni przywykli do tworzenia emocji, szczególnie w końcowych minutach. W spotkaniu z LKS-em Wisła Wielka ich przewaga była jednak niepodważalna przez 90 minut.
Już w pierwszych minutach spotkania jaworzanie postraszyli swego rywala i pokazali, że chcą być stroną dominującą w tym starciu. Dośrodkowanie Janusza Cyrana, piłka uderzona przez Daniela Lecha, lecz na wysokości zadania stanął jednak golkiper LKS-u. W kolejnych fragmentach meczu przewaga Czarnych również nie podlegała dyskusji, lecz ta udokumentowana została dopiero w 38. minucie, gdy Damian Ścibor zrobił pożytek z dogrania od Rafała Bednarka. W tzw. międzyczasie dwukrotnie swojej szansy szukał Damian Zdolski.
Druga część meczu także przebiegała pod dyktando ekipy z Jaworza. Chwilę po rozpoczęciu kolejnych trzech kwadransów ponownie na listę strzelców wpisał się Ścibor, który przeprowadził ładną akcję na lewym skrzydle, wpadł w pole karne i strzałem w dalszy róg bramkarza ulokował piłkę w siatce. Ostatni głos strzelecki należał do Cyrana. Ten w 82. minucie z zimną krwią wygrał pojedynek oko w oko z golkiperem gości.
– Mieliśmy mecz pod kontrolą przez 90 minut. Ogromnym pozytywem jest też to, że udało się nam zagrać na zero i wygrać u siebie – mówi trener Czarnych, Krzysztof Dybczyński.
Druga część meczu także przebiegała pod dyktando ekipy z Jaworza. Chwilę po rozpoczęciu kolejnych trzech kwadransów ponownie na listę strzelców wpisał się Ścibor, który przeprowadził ładną akcję na lewym skrzydle, wpadł w pole karne i strzałem w dalszy róg bramkarza ulokował piłkę w siatce. Ostatni głos strzelecki należał do Cyrana. Ten w 82. minucie z zimną krwią wygrał pojedynek oko w oko z golkiperem gości.
– Mieliśmy mecz pod kontrolą przez 90 minut. Ogromnym pozytywem jest też to, że udało się nam zagrać na zero i wygrać u siebie – mówi trener Czarnych, Krzysztof Dybczyński.