Ostatnie dwa mecze Koszarawy to zwycięstwa rezultatem 3:2. Dziś podopieczni Daniela Bąka także strzelili 3 bramki, lecz tym razem nie wystarczyło to, aby sięgnąć po komplet punktów. Odnotować należy, że byli tego równie blisko, co i... daleko. 
 
Spotkanie w Bielsku-Białej świetnie ułożyć się mogło dla przyjezdnych. Już w 30. sekundzie Michał Garncarczyk nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z Bartoszem Kucharskim. Golkiper Rekordu mimo, że w niedzielne popołudnie zaskoczyć dał się po trzykroć, to był istotnym ogniwem swojego zespołu. Nie tylko dobrze dyrygował obroną, ale także wygrał pojedynek "oko w oko" z Michałem Talikiem.
 
Gospodarze prowadzenie objęli w 20. minucie za sprawą Patryka Miłonia, który ładnie przymierzył zza pola karnego. Koszarawa co prawda wyrównała tuż przed przerwą dzięki Garncarczykowi, lecz i tak Rekord do szatni schodził prowadząc. Niefrasobliwość żywieckiej obrony wykorzystał Artur Różycki. Po zmianie stron emocji także nie brakowało.

W 65. minucie Garncarczyk sfinalizował centrę Talika z prawego skrzydła i było 2:2. Po chwili bielszczanie - przyznajmy, że całkiem słusznie - wtórnie prowadzili po bramce Kacpra Ziemkiewicza. Wymiana ciosów trwała jednak w najlepsze. W 83. minucie Mariusz Kosibor uderzeniem z 20. metra doprowadził do remisu. W doliczonym czasie gry piłkę "meczową" miał Garncarczyk, lecz młody napastnik Koszarawy nie trafił czysto w piłkę.