Ekipa z Pietrzykowic była tą, którą po dwakroć uzyskiwała minimalną zaliczkę. W 12. minucie stało się to w następstwie efektownego strzału z rzutu wolnego Michała Motyki z odległości 22. metrów. Ponowne prowadzenie Borów stało się faktem w 58. minucie. Po rzucie rożnym w obrębie bramki Spójni powstało spore zamieszanie, najlepiej w nim odnalazł się defensor Marcin Gustyński, pokonujący Radosława Kalisza.

Przywołane zyski przyjezdnych przedzieliły riposty zebrzydowiczan. W 44. minucie z rzutu wolnego uderzył Grzegorz Kopiec, a do futbolówki „wyplutej” przez Sławomira Raczka dopadł Sebastian Nowak, zapewniając gospodarzom wyrównanie tuż przed pauzą. W 68. minucie Spójnia ponownie rywala dogoniła. Piłkarze z Pietrzykowic zanotowali prostą stratę przy aucie, środkowi obrońcy Łukasz Kliś i Gustyński także nie zachowali należytej ostrożności, a wychodzący na pozycję „oko w oko” z golkiperem Paweł Sękowski nie miał kłopotów z osiągnięciem pożądanego celu.

Tak to został ustalony wynik ciekawego spotkania, aczkolwiek obie drużyny kończyły je nie w pełni zadowolone. Goście żałowali, że nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej po czerwonej kartce dla Kalisza, „wycinającego” w 70. minucie szarżującego M. Motykę, oraz w konsekwencji obecności między słupkami nominalnego zawodnika z pola Arkadiusza Brachaczka. Mieli również jeszcze w premierowej odsłonie szansę, aby Spójni odskoczyć, ale uderzenie Rafała Duraja bramkarz sparował na słupek.

Zespół z Zebrzydowic, osłabiony brakiem odgrywającego istotną rolę w ofensywie Piotra Pastuszaka, także szukał sposobności do wygrania meczu. Na wstępie rewanżowej połowy Sękowski obsłużył Konrada Michalskiego, który ustawiony na 11. metrze – mając dużo czasu i miejsca – uderzył wprost w skracającego przestrzeń do strzału Raczka.