Goście już po kilku minutach „odjechali” Borom na 2:0 trafieniami Patryka Semika. Na prowadzeniu utrzymali się do 25. minuty. – To był bardzo dobry fragment gry w naszym wykonaniu. Kompletnie nie mogłem mieć do chłopaków żadnych zastrzeżeń. Bory nic do powiedzenia nie miały, a my pewnie dyktowaliśmy warunki – ocenia Bartosz Woźniak, szkoleniowiec żywieckiej drużyny, którego nastrój zmienił się znacząco, gdy po nieco ponad dwóch kwadransach to rywal z Pietrzykowic przybliżył się do wygranej. – W nasze poczynania wkradło się trochę nonszalancji. Błędy indywidualne sprawiły, że w meczu, który był pod pełną naszą kontrolą zrobiło się nerwowo – zaznacza trener Górala.

W przerwie w szeregach ekipy z Żywca nie było jednak nadmiernych emocji. – Tłumaczyliśmy sobie, jak ważne jest racjonalne podejście do drugiej połowy. Wiedzieliśmy, że piłkarsko atuty są po naszej stronie. Owszem, dopisało nam nieco szczęścia, ale nie będę tu skromny – wygraliśmy zasłużenie (4:3 – przyp. red.) ocenia Woźniak, który wyraża satysfakcję z postępów, jakie czynią młodzi zawodnicy wspierani przez tych z pokaźniejszym bagażem ligowych doświadczeń. – Uczymy się, robimy kroki w przód i jestem przekonany, że będzie je dalej robić. Treningi dają pożądany efekt – dopowiada szkoleniowiec Górala, skutecznie rehabilitującego się za inauguracyjną porażkę w derbach z Koszarawą.