Gospodarze do meczu przystąpili solidnie osłabieni kadrowo, ale już w 1. minucie mogli idealnie starcie z Cukrownikiem otworzyć. Andrzej Gołyźniak główkując z bliska nie zdołał jednak zaskoczyć dobrze interweniującego Kamila Kawę. I choć start był obiecujący, to w kolejnym fragmencie gry goleszowianie przyjęli ciężkie ciosy. W 6. minucie po przyjęciu piłki – zdaniem miejscowych z pomocą ręki – po „długim” słupku świetnie przymierzył Szymon Bezeg. Po upływie kwadransa gry zaliczka gości z Chybia wzrosła. Paweł Pasko wykorzystał rzut karny, który zaordynowany został za przewinienie Dawida Kotwicy na Andrzeju Siekierce. I jeszcze w 20. minucie na bezpośredni strzał z rzutu wolnego z okolic 25. metrów zdecydował się Szymon Miłek, co okazało się decyzją w pełni trafioną. Rykoszet po głowie jednego z zawodników w murze zmylił golkipera LKS-u, który utracie gola numer 3 zapobiec nie zdołał.

Odrabianie tak pokaźnych strat nie było bynajmniej zadaniem łatwym. Zwłaszcza, że to Cukrownik miał okazje, aby prowadzenie podwyższyć. Te najbardziej korzystne to pojedynki Bezega z Kotwicą, z których ten drugi wyszedł obronną ręką, oraz główka Jarosława Waleczka, także bez bramkowego efektu. W ostatnim kwadransie spotkania piłkarze z Goleszowa wreszcie zaatakowali, czyniąc to po dwakroć skutecznie. Alan Cieślar pokonał Kawę w zamieszaniu, z kolei Krzysztof Felis po wygraniu „przebitki” skierował futbolówkę do „sieci” obok golkipera przyjezdnych. Na nic jednak zdał się wysiłek outsidera, bo w 88. minucie kontra zakończona została golem Konrada Michalskiego. Ostatecznie wówczas LKS stracił szansę, by swoją kiepską sytuację w tabeli na samym jej dnie choć odrobinę poprawić.

Cukrownik dzisiejszemu konkurentowi „odjechał” wobec zgarnięcia wyjazdowej zdobyczy na 6 punktów. – To ważne zwycięstwo. Może za ten ostatni fragment meczu pochwały się nam nie należą, ale to efekt końcowy jest kluczowy – podsumował trener chybian Kamil Sornat.